Liga coraz
bliżej więc i wpisów siłą rzeczy coraz więcej. A jest o czym
pisać, oj jest. Kwestie pieniędzy na nowy stadion, jeszcze trochę
o kulisach zebrania, no i oczywiście wczorajszy sparing, na którym
miałem przyjemność być. No to zaczynamy.
Jak spod
ziemi ujawniła się nam, kibicom Granatu, znowu posłanka
Drewnowicz. Lobbowała by, oj lobbowała, może nawet nie do końca
wie za czym, ale wybory lokalne zbliżają dużymi krokami i trzeba
zacząć lobbować. No i ten skarżyski magistrat, który znowu
nawalił, czegoś nie napisał, z czegoś zrezygnował, no i wojenka
gotowa. Serwery skarżyskich portali rozgrzały się niczym tafla
skarżyskiego lodowiska w przyjemnym, choć przecież lutowym słońcu.
Zagotowało się w głowach kibiców. Przyznam, zagotowało się i mi
pod kopułą. Mógł być stadion, a nie będzie. Kurwa czas działać,
wytoczmy najcięższe działa opowiedzmy się kogo nie lubimy, a kogo
lubimy.
Po chwili
dosłownie pierdolnąłem się ręką w łeb i sobie powiedziałem:
Gruszka, ale to już było, nieprawdaż?
Oczywiście,
że było. Pamiętna konferencja na temat stadionu, piękne prężenie
się do zdjęć zarówno posłanki jak i prezydenta. A co z tego
mieliśmy my, kibice? Gówno jak mieliśmy tak i mamy.
Jedyne co z
tego wynikł, to konflikt na stronie, co z perspektywy czasu było
głupotą i nie chcąc już wnikać w szczegóły, kto mniej lub
bardziej uwierzył politykom, stwierdzam, że my, kibice Granatu
powinniśmy trzymać się razem, bo nie jest nas aż tak dużo, żeby
ktoś na kogoś patrzył z byka. Było, minęło.
Polityka to
bagno i wyciąganie frazesów dla potrzeby chwili.
Obok
posłanki, na konferencji prężyły się dwie osoby, jak mniemam
radni z ramienia PO. Oj, jacy obydwoje zatroskani stadionem Granatu.
Aż dziwne, że nikt nie spytał, ile razy w ciągu ostatnich
czterech lat złożyli podczas sesji zapytań do prezydenta czy rady
sportu o sytuację w klubie, o kwotę dotacji dla niego czy o budowę
nowego stadionu. Bo podejrzewam, że liczba takowych zapytań byłaby
albo bardzo niska albo ocierająca się o liczbę zero.
Sprawa
traktowania Granatu przez miejskich urzędników to temat rzeka i
gnieciony jest od dobrych kilku lat. Nawet przy trudnej sytuacji
miasta, dotacja na poziomie 85 tys. dla sportowej chluby Skarżyska
jest kwotą mocno niepoważną. Nie lubię zaglądać nikomu do
portfela, ale mniemam, że prezydent Skarżyska zarabia coś koło
ośmiu tysięcy na rękę, co dawało by ok. stu tysięcy rocznie.
Sto tysięcy rocznie dla jednego człowieka, podczas gdy Granatowi
każe się za osiemdziesiąt pięć tysięcy kształcić piłkarsko
kilkaset dzieci skupionych w grupach młodzieżowych, o wydatkach na
pierwszą drużynę w ogóle nie wspominając. Nie wstyd Panu, Panie
Prezydencie? Zadowolony Pan jest ze swoich działań i działań
swoich doradców? Ładnie będzie gdy Granat awansuje do II ligi i
będzie zmuszony tułać się po innych miastach w poszukiwaniu
stadionu do gry? Siatkarzom – nowoczesna hala. Mitycznym hokeistom
czy łyżwiarzom – piękne i nowoczesne lodowisko. A co Granatowi,
co nam kibicom, co piłkarzom, którzy historyczny, sportowy sukces
mają na wyciągnięcie ręki? Garść frazesów, obietnic i półprawd
czy też ćwierćprawd?
Obydwie
strony tej politycznej przepychanki niech skończą organizowanie
konferencji i kontrkonferencji, a wezmą się za prawdziwą robotę
dla tego miasta, bo jak tak dalej pójdzie, to żaden stadion nie
będzie potrzebny, bo starsi nań nie dojadą, bo nie będą mieli
jak, a reszta młodych będzie dawno będzie w Irlandii. Pani
posłanka będzie mogła robić konferencje na temat zmarnowanych
pieniędzy na dotacje książeczek do nabożeństwa dla ostatnich
dwustu babek zamieszkujących wioskę Skarżysko, a pana prezydenta
dawno nie będzie tylko będzie sołtys wspominający dawne czasy,
jak to chciał zrobić sto fontann na stulecie uzyskania praw
miejskich, a skończyło się na jednej i to już dawno zarośniętej,
w której kąpią się żule wracający z żebrów przy ostatnim
markecie na Krakowskiej.
To, co
przeczytaliście wyżej, to esencja tego, co dzieje się w naszym
mieście. Nie tu miejsca na polityczne uśmiech i przepychanki.
Dlatego przestrzegam wszystkich przed wtrącaniem się w te
polityczne wojenki i opowiadaniem się po którejś ze stron.
Zostaniemy co najwyżej na koniec wydymani i odrzuceni na boczny tor.
To, że akurat przepychanka dotyczy nowego stadionu, w ogóle nie
zmienia postaci rzeczy.
Zdajmy sobie
z tego sprawę, że polityka to jest wyższa szkoła jazdy i żaden
normalny i prostolinijny człowiek do polityki nie pójdzie, a jeśli
pójdzie to się w niej nie odnajdzie.
Czy ktoś z
was myśli, że miasto rzucałoby na dzień dzisiejszy kłody pod
nogi najpoważniejszemu graczowi w mieście, który jest jednym z
największych pracodawców i jednocześnie sponsorem Granatu?
Zauważcie, że logo Wtórpolu widnieje na 90, o ile nie na 100%
imprez organizowanych przez miasto. Przecież jakby ktoś panu
Leszkowi robił na złość, to powiedział by wprost:
Wy
zmniejszacie dotacje na Granat, ja sobie poradzę, po prostu nie
przychodźcie mi tu po żadną kasę na imprezy, a ja sobie te
pieniądze przeznaczę na klub i zachowam status quo.
Zgadza się?
Ano zgadza, bo przecież tylko głupiec dawałby kasę swoim
adwersarzom, a pana Leszka akurat o głupotę tego rodzaju nie
podejrzewam, bo jest właścicielem świetnie zarządzanej firmy i
ogólnie wie co robi.
Jeśli
Wtórpol nie obraża się na UM, to tylko dlatego, że żyją w
jakiejś formie symbiozy, w jednym mieście i oby stronom przynosi to
określone korzyści. Tak to przynajmniej wygląda na zdrowy rozum.
Polityka miesza się do biznesu, a biznes miesza się do polityki.
Tak było, jest i będzie, a jak ktoś myśli inaczej, to niech nadal
bazuje na wiadomościach z konferencji, kontrkonferencji czy faktów
z tefałenu.
Jeśli
byłaby możliwość wybudowania nowego stadionu, to jestem pewien,
że pan Leszek jako prezes firmy Wtórpol czy pan Marek jako prezes
Granatu, stanęliby na głowie i decyzję na tę inwestycję
wyrwaliby urzędnikom z gardeł. Ale widocznie nie ma takiej
możliwości i nie pomogą tu żadne przepychanki czy przedwyborcze
konferencje. Przyjmijcie to do wiadomości – nie da się i już.
Jeszcze
jednym argumentem za moją tezą jest funkcja czy też funkcje pana
Jana Jańca w naszym klubie. Ostatnio pełnił funkcję
przewodniczącego zebrania czy jak to się tam nazywa, został szefem
komisji rewizyjnej. Jakkolwiek sympatyczną osobą pan Jan by nie
był, a że jest takową, to wiem, bo kilkanaście razy miałem
okazję porozmawiać, to nie po to się takiego człowieka wprowadza
na stanowisko klubowe, żeby temu klubowi nie pomagał.
I jak to się
ma do ostatnich poczynań UM? Kto ma wstawiać się za tym klubem,
jeśli nie jeden z jego najważniejszych członków i jednocześnie
sekretarz miejski?
Albo pan
Janek się za klubem nie wstawił w sprawie przyznania dotacji na
stadion i wtedy wszyscy, co Go poparli na zebraniu są głupcami do
kwadratu. Albo pan Janek się nie musiał wstawiać za Granatem, bo w
klubie tego od niego nie wymagali ponieważ dobrze wiedzą, że
tematu nowego stadionu na tę chwilę nie ma i w najbliższej
przyszłości nie będzie.
Taka to jest
ta polityka. Nie na nasze głowy. Ja na te przepychanki patrzę z
politowaniem i mam je głęboko w dupie. Nie lubię być dymany, a
kto lubi niech słucha konferencji i udaje, że wierzy w świetlaną
przyszłość. A prawda jest taka, że Granat będzie istniał czy to
w tej czy innej, wyższej czy niższej lidze. A jeśli nawet kiedyś
ten nowy stadion powstanie, to nie będzie w tym ani krzty zasługi
żadnego polityka. Powstanie on z moich, twoich, naszych wspólnych
podatków, pobieranych przez machinę państwową z ciężko
zarobionych pieniędzy szarego obywatela.
A jak
jeszcze ktoś nie ma dość polityki, to niech sobie obejrzy na
dobranoc:
I wreszcie
coś o konkretach czyli wczorajszym sparingu.
Najbardziej
żal mi bramkarzy. Wszyscy trzej doznali odmrożeń stóp, stojąc
czy też truchtając w okolicach swojego pola bramkowego. Nagrodę
fair play należy przyznać Markowi Basągowi i Bartkowi Gęburze, za
to, że od czasu do czasu litowali się na nimi i podawali im piłkę,
żeby chociaż mogli jej dotknąć. Doszło do tego, że Machy zrobił
sobie fajną robinsonadę na rozgrzewkę, mimo iż piłka leciała
dobrych kilka metrów od bramki. Oczywiście nie jest to nasz wina,
że mecz tak wyglądał. Nawet nie ma się co znęcać nad Neptunem,
że taki słaby. Po prostu to my jesteśmy tak mocni i to widać na
każdym metrze boiska. Cieszy dobra forma Michała Gajosa i Piotrka
Dudy. Widać serducho do gry i walkę o pierwszy plac.
Nie ma co
rozpisywać się nad dobrą grą tych co zawsze więc kilka słów o
nowych graczach. Na dobrą sprawę wyjaśniło się, kto powinien
grać za Radka. Michalski to bardzo ciekawy zawodnik i już po kilku
minutach gry było widać, że będzie wzmocnieniem. Jagodziński, to
może i doświadczenie, ale większość akcji zwalnia, a i celność
podań, o ile nie jest to podanie do najbliższego, nie jest
najwyższa. Lurzyński to mi przypomina Błażeja Millera. Silny,
mocny w nogach, ale to taki niezły gracz przy wejściu na
podmęczonego przeciwnika. Oczywiście to tylko moje wnioski po
jednym widzianym sparingu, więc w lidze może być całkiem inaczej.
Najbardziej
cieszy to, że Irek daje szansę młodym czy nawet bardzo młodym
naszym wychowankom, którzy, możecie wierzyć lub nie, ale kilkoma
zagraniami udowodnili, że podstawy gry w piłkę, ustawienia się na
boisku, nie są im obce. Na pewno jeszcze brakuje ogrania na tym
poziomie, brakuje wzrostu i kilogramów, ale z tej mąki będzie
chleb, o ile wcześniej nie wyjadą do innych miast. Należy
pochwalić osobno Grzejszczyka, bo chłopak chwilę po wejściu
przejął piłkę i tak rozprowadził akcję, że 3/4 bramki na 3:0
jest jego. Mi osobiście się podobało.
Jeśli jeszcze ktoś nie wysłuchał, co po sparingu miał do powiedzenia trener, to ma okazję posłuchać tutaj.
Dobra
kończę, bo się zmęczyłem tym wykładem na temat stosunków
politycznych z małą domieszką sportu.
Odliczanie
do rozpoczęcia wiosny trwa.
W piątek
czyli już jutro o 15 na skwerze przed dawnym Stempo odbędzie się
manifestacja patriotyczna ku pamięci Żołnierzy Wyklętych. Tam
jest nasze miejsce, przyjść i czcić nasze polskie bohaterstwo i
niezłomność.
Chwała
Bohaterom!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz