5 sekund dzieliło mnie
od napisania tego arta w zupełnie innym tonie. Zwycięzców się nie
sądzi, o stylu nikt nie pamięta, ale wyszło jak wyszło i trzeba
jednak napisać coś więcej.
Nikt nie lubi pierwszych
meczów na wiosnę. Najlepsi w doszukiwaniu się podtekstów owego
syndromu „pierwszego meczu” są trenerzy. Jak zespół wygra to
powiedzą, że spodziewali się tego, bo dobrze przygotowali zespół
zimą, jak się nie powiedzie, to zgonią, że pierwszy mecz, zgranie
punkty przyjdą z czasem i takie tam. Jakby to przełożyć na język
kibicowski to wyszłoby mniej więcej tak: nie chciało mi się
jechać na mecz bo zimno i deszcz padał, ale z czasem przyjdzie
wiosna to i powinienem się pojawić. Dobra, koniec o bzdurach,
teraz o meczu.
Spotkanie nie zachwyciło,
ale nie mogę odmówić zawodnikom chęci do gry i walki. Mogę
napisać, że prawie nic dzisiaj nie wychodziło, no może w
pierwszej połowie byliśmy lepsi, ale w ogólnym rozrachunku takie
stwierdzenie byłoby trochę jednak krzywdzące. Bo zawodnicy
pokazali, że 3 rzeczy są u nich na porządku dziennym; walka, walka
i jeszcze raz walka. Bramka dla nas może z niczego, ale zasłużona
i tylko szkoda, że zwycięstwo nie zostało dowiezione do końca. A
teraz cenzurki indywidualne.
Konrad Majcherczyk – co
miał wybronić wybronił, jak zawsze pewny punkt. Nie miał za wiele
do powiedzenia przy straconej bramce choć próbował interweniować
z takim poświęceniem, że okupił to rozcięciem łuku brwiowego.
Do tego dzisiaj stuknęła mu 30-stka czyli najlepszego !
Damian Chrzanowski – to
co jesienią, czyli pewnie w obronie, do tego kilka niezłych
podłączeń i dośrodkowań, chociaż w 2 połowie trochę Juventa
tamtą stroną pohasała, ale bez ładu, składu i konsekwencji.
Podobno sprzedaje samochód, ale jeśli obchodzi się z nim jak z
przeciwnikami to ja bym nie kupił. Bo Damian nie kalkuluje przeciwko
komu gra, on po prostuje wdeptuje przeciwnika w ziemię.
Marcin Grunt – tak
sobie myślałem, że ktoś, kto wygryzł Prusika ze składu musi być
jakimś Super Hero, a tu gra na alibi do najbliższego i kilka podań
do Machego w światło bramki. Solidnie, ale szału nie ma, co nie
znaczy, że nie będzie.
Marek Basąg – El
Profesoro. Tego zawodnika chce się oglądać. Nawet w słabszej
formie się wyróżnia, a w takiej formie jak dzisiaj będzie
postrachem wszystkich napastników tej ligi.
Klaudiusz Łatkowski –
solidny w obronie, dzisiaj bezproduktywny w ataku. Chyba ani razu nie
podłączył się i nie dośrodkował w pole karne. Widać spokój w
grze, ale to zdecydowanie za mało jak na Granat. Musi być lepiej.
Przemek Ryński – ot
cały Przemek czyli szarpanie do przodu, kiwka, wzięcie na szybkość,
ale też i kilka razy próba wymuszenia faulu oraz kilka strat. Mógł
strzelić na 2:0 ale strzelił prosto w bramkarza. Może grać
lepiej.
Adam Imiela – przyznam,
że nie bardzo rzucał mi się w oczy. Dopóki grał bramki nie
straciliśmy czyli dla Adasia na plus, ale widać, że nie ma za
mocnej pozycji w drużynie. Każda piłka to zagranie do najbliższego
kolegi. A przecież stać go i na kreatywność w grze. Wszystko
przed nim, bo papiery na grę ma.
Bartek Strzębski –
równo jak zawsze. Dużo odebranych piłek i sporo kilometrów na
boisku, raz w jedną, raz w drugą stronę. Bartek, nie zapominaj, że
strata w twoim wykonaniu to dla przeciwnika możliwość szybkiego
wyjścia w przewadze na naszych obrońców. I wtedy trzeba ratować
się faulem. Ciężko mi to pisać, ale dzisiaj zachowałeś się jak
boiskowy drwal. Rozumiem, że przeciwnik był szybszy, ale to można
złapać za koszulkę, popchnąć, a nie ciąć od tyłu po kościach.
Jakby była czerwona nie mógłbyś mieć pretensji.
Marcin Kołodziejczyk –
wyszedł jako kapitan i tym kapitanem naprawdę był. Dużo odbiorów
w obronie, kilka ładnych pociągnięć do przodu, rozciągnięć a
do tego bramka – majstersztyk. Do tego schodząc z boiska, nie
zapomniał o kibicach – to się ceni. Nawet jak zagra słabiej to
za identyfikowanie się z klubem i kibicami będzie miał szacun. Ale
wolę, żeby grał jak najlepiej, zwłaszcza, że to taki naprawdę
lider drużyny.
Łukasz Kaczmarek –
dobrze ułożona lewa noga, ale jeszcze trzeba umieć zrobić z niej
użytek. Nie sądzę, żeby dzisiaj na tej pozycji słabiej zagrał
Majkel. Pewnie byłby nawet lepszy, bo bardziej zgrany z drużyną.
Bycie wyróżniającą się postacią w Orliczu, o niczym nie
przesądza w takim klubie jak Granat. Tu po prostu trzeba grać
lepiej. TRZEBA.
Mateusz Fryc –
króciutko – Mati, ty wiesz, że potrafisz grać o 2 klasy lepiej.
Ale kilka przyjęć i zagrań naprawdę klasowych.
Po przerwie były 4
zmiany, więc kilka słów o naszych rezerwowych:
Michał Prus –
Niewiadomski – Michał na ławce to zabójstwo dla gry KAŻDEGO
zespołu w naszej lidze. Michał to jest klasa sama w sobie i śmiem
twierdzić, że to zawodnik o zerowych wahaniach formy. Jak ktoś się
zna na piłce to widział co dzisiaj wniósł do gry. Parafrazując,
ktoś musi wypaść, żeby grać mógł ktoś, ale co mnie to
obchodzi, Michał grać musi i h..
Michał Gajos – zagrał
to, do czego przyzwyczaił nas jesienią czyli szarpanie do przodu.
Michał Kołodziejczyk –
kurde same Michały na tej ławce chyba, ale na poważnie to niby za
słaby na pierwszą 11, ale też za mocny, żeby tkwić 85 minut na
ławce. Zobaczycie, ze jeszcze na wiosnę sporo pogra. W ogóle tyle
to już lat w Granacie, że trzeba napisać: swój chłop.
I na koniec zostawiłem
Grześka Tobiszewskiego, choć wszedł na boisko jako pierwszy
zmiennik. Bo co ja mogę napisać? Kurwa, dramat. Już nie chcę
pisać, że Grzesiek jest słaby, bo pewnie nie jest, ale czy nikt
nie widzi, że w Granacie się po prostu nie sprawdza? Jak szeroki
musi być sztab szkoleniowy, żeby ktoś zdał sobie sprawę, że nie
tędy droga? Nie wiem, podobno było dobrze w sparingach, ale w lidze
Grzesiek ma jakąś blokadę i nic już z tego chyba nie będzie. Ma
warunki, pewnie gdzieś jeszcze pogra w piłkę, może mu się nawet
powiedzie, czego mu życzę, ale to co zrobił dzisiaj dla drużyny
to nieporozumienie. Minutę po wejściu żółta kartka, co wejście
to faul, a już ten w ostatniej minucie to bezsens do potęgi. Bo co
ten zawodnik Juventy mógł zrobić? Mógł Grześka minąć i co z
tego? Było jeszcze na jego drodze kilku innych naszych zawodników,
mógł się nadziać na naszego obrońcę, a najprawdopodobniej to
pognałby do linii i kopnąłby się w czoło. Juventa przez cały
mecz jedyne zagrożenie stwarzała przy stałych fragmentach gry i
taki stały fragment otrzymała w końcówce w prezencie. Nie winię
obrońców, że straciliśmy bramkę. Tak to jest jak w polu karnym
jest ze 20 ludzi. Zamieszanie, ktoś trąci piłkę, ktoś nie
wybije, ktoś strzeli. Szkoda, bo zwycięstwo było naprawdę blisko.
A Grzesiek niech sobie przemyśli czy warto na siłę trzymać się
klubu, w którym się nie sprawdza. Dzięki za każdą kroplę potu
wylaną w naszych barwach, ale to zdecydowanie za mało.
Za tydzień Limanovia.
Łatwo nie będzie, ale nie takie mecze Granat wygrywał. Nie ma
czasu na żadne falstarty. Swój stadion, swoi kibice i krótka
piłka. Do boju ZKS !!!
Juventa - Granat 1:1 (0:0)
0:1 Marcin Kołodziejczyk 52'
1:1 Dariusz Anduła 95'
Granat: Konrad Majcherczyk - Damian Chrzanowski, Marcin Grunt , Marek Basąg, Klaudiusz Łatkowski - Bartłomiej Strzębski , Adam Imiela (74' Michał Gajos), Marcin Kołodziejczyk (86' Michał Kołodziejczyk), Przemysław Ryński (74' Michał Prus - Niewiadomski), Łukasz Kaczmarek (60' Grzegorz Tobiszewski ), Mateusz Fryc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz