Wielkimi
krokami zbliża się termin pierwszego meczu barażowego z Sokołem
Ostróda. Łącza internetowe przegrzane do granic możliwości.
Liczba wejść na bloga z ostródzkich ip czy bezpośrednio ze strony
Sokoła jest imponująca. Pewnie podobnie działa to w drugą stronę.
Kibice szukają informacji, kto zagra, kogo wyeliminowała kontuzja,
kto ma większe szanse? A ja wam wszystkim mówię prosto z mostu: po
huj wam to wiedzieć? Przecież w sobotę tak czy inaczej zagra
Granat i ten Granat będziemy dopingować.
Wiele
mówi się o nazwiskach, które podobno robią na boisku różnicę.
To taki modny slogan, sam go nawet czasem używam, ale w tej chwili
nie ma on racji bytu. Na mnie takie nazwiska jak Podhorodecki,
Piceluk czy Figurski nie robią żadnego wrażenia. Co oni osiągnęli
w polskiej piłce, że w sobotę ma ich się obawiać, dajmy na to
Mianowany, Basąg czy Fryc? Byli gwiazdami ekstraklasy, byli krok od
wyjazdu do Borusii Dortmund czy chociażby FC Aarau? Nie, to są
kopacze z jakąś tam przeszłością, którzy w pewnym momencie
przygody z piłką przestali się łapać w I, później w II lidze,
aż zakotwiczyli tam, gdzie ich, raz, że chcieli, ale przede
wszystkim tam, gdzie najlepiej płacili. Kibice Sokoła mogą się
obrazić, ale niech się nie łudzą. Tacy piłkarze równie dobrze
dzisiaj zakotwiczyli by i w IV lidze w Pępku Pipidowo, gdyby tylko
płace były by tam lepsze niż w Ostródzie, Piszu czy Morągu. I
wtedy może by robili różnicę. Zwłaszcza przy okienku podczas
wypłaty.
Nasz
zespół dokonał rzeczy wspaniałej. Wygrał ligę składem
budowanym od lat, składem ludzi, którzy po prostu byli w danej
chwili najlepsi w województwie na szczeblu IV czy później III
ligi. Owszem, kilku niby miało jakieś epizody w wyższych ligach,
ale to bardziej na zasadzie zwiedzania ławek rezerwowych niż grania
w piłkę. I my patrzmy na to, co się teraz dzieje, właśnie przez
ten pryzmat. Wygraliśmy ligę, jesteśmy najlepsi w dwóch
województwach, a teraz, to jest taki deser.
Dwa
z ośmiu. Tyle zespołów wejdzie do nowej II ligi. Może będzie
wśród tych szczęśliwców Granat, ale może też się zdarzyć, że
nas tam zabraknie.
Jedno
jest pewne, nasi piłkarze nie muszą już nam niczego udowadniać.
Wszystko już udowodnili odnosząc 24 zwycięstwa w 34 meczach i
wygrywając ligę. Uda się , to będzie takie wzniesienie się ponad
szczyt własnych umiejętności i słabości, a naszych marzeń. Nie
uda się – nic się nie stanie, po prostu jedziemy dalej z tym
koksem. Granat będzie trwał nadal, a historia nadal będzie się
tworzyła na naszych oczach.
Nie
zagra Mały i Łata, ale uwierzcie mi, że dzisiaj nie ma to żadnego
znaczenia. To jest chwila gdy każdy zawodnik z naszej kadry, walczy
nie o II ligę, ale o to czy jest w stanie być piłkarzem w lidze
ogólnopolskiej czy tylko od kopania w po Pińczowach czy innych
Działoszycach. To jest ta chwila, gdy Duda może nakryć czapką
Piceluka, Basąg Figurskiego, a Michalski Podhorodeckiego. I nie mają
tu znaczenia nazwiska, bo są one wyrwane z szeregu. A różnicę w
sobotę zrobi ten, kto ma jaja i fiuta między nogami, a Granat w
sercu. Każdy kto wyjdzie da z siebie wszystko, a jeśli coś się
nie uda, to tylko dlatego, że przeciwnik może być w tym dniu po
prostu sportowo lepszy. Bo to nie jest tekst, żeby kogokolwiek
ośmieszyć. Piłkarzom Sokoła też należy się szacunek za
wygranie ligi. Są najlepsi na swoim podwórku.
Ale najlepszy w ogóle
jest Granat. I tego się trzymajmy.
I
pamiętajmy, że sztandarowe hasło na środę cały czas
zobowiązuje:
Zwiewaj
z pracy, zwiewaj z budy,
Cały
Granat do Ostródy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz