Będziesz
na meczu z Koroną? - spytał kilka dni temu kumpel. Raczej nie –
wiesz, że nie chodzę na Rejów. Pierdolisz bzdury – jak jesteś
kibicem Granatu i nie ma cię na Koronie – znaczy, że nie żyjesz
– wypalił mi w odpowiedzi.
Bo
jest taki mecz gdy wcześniejsze zobowiązania nie obowiązują. I
taki mecz był w sobotę. Byłem, widziałem zwycięstwo mojego
Granaciku, a dla takich chwil jest się właśnie kibicem. I w takich
chwilach każdy z nas wie, co tak naprawdę w tym kibicowskim życiu
się liczy. Liczy się tylko GRANAT.