poniedziałek, 18 listopada 2013

Będzie się działo...

Kibice odwiedzający jesienią stadion na Rejowie nie mają chyba powodów do narzekania. A gdyby nie fatalna gra i porażka z Dalinem, to można by napisać, że u siebie była to runda idealna. Wczoraj, w sennej i prawie zimowej atmosferze pokonaliśmy Wierną 2:0 i na przerwę pomiędzy rundami udajemy się jako vice lider ze zdobytymi 36 punktami.

Czy mogło być więcej? I tak i nie. Wg mnie więcej mogliśmy ugrać w dwóch meczach. U siebie z Dalinem powinno być zwycięstwo i w Zakopanem spokojnie remis. Dawało by to cztery punkty więcej i pozycję lidera. Oczywiście mogło, a nawet powinno być zwycięstwo w Oświęcimiu, ale też wcale nie było powiedziane, że trzy punkty przywieziemy z takiego Tarnowa. Tak jak napisałem wcześniej, 40 punktów to byłoby maksimum co ta drużyna mogła osiągnąć, a 36 to jest wynik mocno przyzwoity i dający spokój wiosną.

Suma szczęść i nieszczęść w ostatnich minutach niektórych meczów wyszła chyba na zero. Sporo straciliśmy, bo i punkcik w Zakopanem, a po dwa na Sole i Hutniku, ale też trzeba zapisać po stronie zdobyczy punkty za wygrane w ostatnich minutach czyli mecze z rezerwami Korony i Wisły, a także ten wczorajszy. Meczu z Bochnią nie biorę pod uwagę, bo i tak w końcu wygraliśmy walkowerem. Z perspektywy czasu śmieszy mnie tylko postawa trenera Bochni, który wokół pouczał, od czego jest klub – gospodarz, od czego sędzia, a od czego związek, a sam bidny zapomniał od czego jest w swoim klubie i nawet nie wiedział, kto jest uprawniony do gry, a kto nie.

Co można powiedzieć o wczorajszym meczu? Ano to, że skończył się jak powinien czyli naszym zwycięstwem. Natomiast z przebiegu gry powinniśmy przegrać i to nawet wysoko. Gość z Wiernej, który nie trafił do pustej bramki z pół metra powinien automatycznie kupić dwa hektary ziemi pod Małogoszczą i przerzucić się na rolnictwo. Przynajmniej będzie z tego jakiś pożytek, bo piłkarz z niego jest żaden.

Co do naszej postawy, to oczywiście można narzekać na wykartkowania, kontuzje, ale akurat te rzeczy nie mają chyba wpływu na myślenie podczas gry.
Na lewej zagrał Chrzanu i zagrał poprawnie. Jak zawsze włączał się do ofensywy, dostawał dużo piłek do boku, tylko zawsze kończyło się tak samo. Albo strata, bo za długo szukał prawej nogi albo nieudane dośrodkowanie lewą. Czyli bez sensu.
Za to będący po drugiej stronie Piotrek Duda skupił się wyłącznie na defensywie i postanowił nie podłączać się pod akcje w ogóle. Dlatego nasze prawe skrzydło było takim samym zagrożeniem dla Wiernej, jak dla nas ów niedoszły rolnik, o którym było kilka linijek wyżej.
Pierwszy rajd Piotrka odnotowałem w 70. minucie i od razu zapachniało golem dla Granatu, a już na pewno akcja ta rozgrzała trochę tę garstkę przemarzniętych kibiców. Naprawdę nie dało się tak więcej?

Ta runda nie będzie udana dla Mateusza Fryca. Jedna bramka w lidze przy stosunkowo dużej ilości minut spędzonych na boisku to ewidentna porażka. Jest to jedna bramka więcej niż ma np. Machy czy Borgi, którzy grają w zupełnie innej części boiska, czy nawet jedna więcej niż mam ja, chociaż nie zagrałem ani minuty. Być może właśnie tych kilku bramek więcej zabrakło, aby zdobyć te wspomniane 40 punktów, ale akurat ta teoria jest troszeczkę naciągana. Bo z drugiej strony ja stawiam Mateusza w gronie tych zawodników, którzy na boisku naprawdę robią dużą różnicę i dają najwięcej drużynie zarówno w przodzie jak i w tyłach przy stałych fragmentach. Mateusz ma jeden problem. Jest jednocześnie dobrym graczem i nieskutecznym napastnikiem. Tyle tylko, że przy naszej sile w przodzie jest to mankament indywidualny z nikłym przełożeniem na ogólne wyniki drużyny.

Mógłbym też napisać ze dwadzieścia zdań, jakim to motorem napędowym dla naszego zespołu był Marcin Kołodziejczyk, ale to po co. Wystarczą dwa zdania. Pierwsze o tym, że wczoraj jak nie szło, to sam w końcu zawędrował na prawą stronę i walnął taką asystę, że tak naprawdę to on strzelił tą bramkę, bo co do centymetra przycelował w głowę Maliny i wpadło. Drugie zdanie jest takie, że jak będzie z nami na wiosnę, a szanse na to oceniam gdzieś pół na pół, to mamy predyspozycje do nawiązania walki o najwyższą lokatę.
Bo przy obecnej sytuacji kadrowej, o końcowym wyniku Granatu będą decydować indywidualności. Nie możemy równać się do Łysicy jeśli chodzi o długą i wyrównaną ławkę rezerwowych. Jak słaby jest Granat gdy wypadnie kilku podstawowych graczy mogliśmy zauważyć wczoraj. Przez większość część meczu nie było ani ładu ani składu i na koniec zadecydowały właśnie indywidualne umiejętności Małego, Maliny i Rynia.
Ja się akurat z tych indywidualnych umiejętności cieszę, bo sam dobrze pamiętam, że jak zaczynałem chodzić na Granat to przecież nie we wszystkich meczach wszystko wychodziło. I wtedy Bogdan Kobus już nawet nie wywracał się w polu karnym tylko na dwudziestym metrze gdzie było łatwiej o gwizdek sędziego, do piłki podchodził Paweł Wawrzyńczak, pyk, brameczka i następne ogórki były do odhaczenia. Jak ktoś to pamięta to analogia z Małym nasuwa się sama przez się.

Właściwie to cieszę się podwójnie, bo w mojej przygodzie z Granatem dane mi było widzieć speców od rzutów wolnych, których bramek nie powstydziła by się żadna stacja telewizyjna.
W kolejności gry: Andrzej Korzeniowski, Paweł Wawrzyńczak i teraz Marcin Kołodziejczyk. Ale akurat tego nie można się nauczyć na treningach. Owszem można to szlifować, ale z tym trzeba się po prostu urodzić.

Dlatego jakby w piłce nożnej były możliwe zmiany hokejowe, to pewnie do dnia dzisiejszego w Legii grałby Leszek Pisz i wchodził tylko do wykonywania rzutów wolnych. I byłoby to z lepszym skutkiem dla drużyny, bo Łukasik, Furman czy Brzyski przez całą przygodę z piłką nie strzelą tylu bramek ze stałych fragmentów, co Pisz w jednym sezonie.

Inna sprawa, którą pewnie poruszam po raz enty, to sprawa wychowanków. Naprawdę, serce się wczoraj krajało, gdy przy tylu nieobecnościach i chyba tylko pięciu zawodnikach rezerwowych, nie znalazło się miejsce dla żadnego piłkarza ze Skarżyska, chociażby na ławce. Borgi wczoraj bronił nie tylko bramki, ale i honoru miasta, pytanie: dlaczego tylko on?
Przecież jeśli nawet nie było w ostatnich latach jakichś super wirtuozów wśród naszej młodzieży, to przecież zawsze jacyś solidni chłopacy, chociażby na ławkę byli. Krzysiek Mróz, Dawid Białek, Daniel Pisarek, Piotrek Sobański i jeszcze pewnie kilku. Jeden odchodził, drugi wskakiwał, rocznik po roczniku gdzieś tam przy pierwszym zespole funkcjonowali. I przecież nie ma takiej możliwości, że naraz nie ma w całym mieście Skarżysku chociaż dwóch chłopaków z roczników 94-95-96, którzy by byli gotowi wskoczyć na ławkę zespołu z czwartego poziomu ligowego w Polsce. Podczas gdy na czwartym poziomie są zespoły opierające się na wychowankach, u nas jest jeden i to też nie zawsze. Nie chcę tutaj używać dosadniejszych stwierdzeń, ale dla mnie, człowieka wychowanego w tym mieście jest to przykre i ja bym chciał wiedzieć, kto i na jakim etapie popełnił w klubie takie niedopatrzenie, że jest jak jest, a właściwie to nie ma nic. W mieście gdzie są trzy ligi amatorskie, gdzie gra mnóstwo młodych chłopaków, żaden nie jest zainteresowany trenowaniem i grą w Granacie? Jeśli tak nawet jest, to trzeba zadać pytanie: dlaczego? Tylko kurwa, ciekawe komu je zadać.

No, ale jak pokazała telewizja internetowa, wszystko jest cacy. Wychodzi taki jeden przed kamerę i dumnie mówi, że tylko raz do tej pory przegraliśmy. O wychowankach, pracy z młodzieżą, marketingu i kierowaniu klubem nawet się nie zająknie, no bo przecież nie było pytania. A tak naprawdę to już dawno w tym klubie nie powinien pracować, nie mówiąc już o jeżdżeniu z drużyną na wyjazdy, bo nawet zachować się nie potrafi, co pokazał dobitnie na bodajże ostatnim wyjeździe w zeszłym sezonie. Ale klub Granat rządzi się swoimi prawami czyli pracować w nim może nawet byle kto, byle cokolwiek robił i byle udawał, że mu zależy i się na czymkolwiek zna.

To, że gdzieś tam jest aktualnie całkiem dobra praca z rocznikami od 2000 wzwyż nie ma żadnego przełożenia na pierwszą drużynę i wcale nie jest powiedziane, że w przyszłości będzie miało, bo co rusz się słyszy, że jak będą potrzebne cięcia to zacznie się od grup młodzieżowych.

Ciężka sytuacja finansowa miasta z pewnością odbije się na przyszłości Granatu. Ciekawe tylko, czy miasto da jakieś okrojone fundusze na działalność klubu i da się to wszystko jakoś połatać, czy nie da nic i będzie trzeba ciąć z grubej rury. Naprawdę trudno byłoby się z tym pogodzić, zwłaszcza, że jest drużyna i jest szansa walki o najwyższy cel w tej lidze.

Cieszy postawa tej grupki kibiców, którzy non stop pokazują swoje zaangażowanie. Akcja na hali kozacka, podobno odbiła się echem na mieście. Od razu przypomniała mi się ta sprzed kilku lat, którą robiłem w tym samym miejscu z R. Transparent na meczu też ze słusznym żądaniem, niech nikt nie zapomina, że Granat to nie jest Rejów tylko przede wszystkim Skarżysko.
Ciężko to przyznać, ale niestety wszystkie te akcje są spóźnione o kilka lat. Warto walczyć o szczytny cel, ale też nie ma się co łudzić. Miasto jest w takiej sytuacji, że priorytetem jest utrzymanie szkół, przedszkoli, a w pierwszej kolejności własnych stołków. Jeśli będą zagrożone miejsca pracy, będzie po raz kolejny zagrożona terminowość wypłat dla sfery budżetowej, to nikt nie będzie się przejmował kilko nastoma ludźmi mającymi za zadanie wkopać piłkę pomiędzy dwa słupki i kilku dziesięcioma, którym chce się to oglądać. Smutne, ale prawdziwe.

Na koniec chciałbym naprawdę podziękować całej drużynie, sztabowi trenerskiemu za zajebisty wynik, za to, że w ani jednym momencie tej jesieni nie musieliśmy, jako kibice wstydzić się za grę, za jakiś brak zaangażowania czy za jakąś wysoką porażkę. Widać, że chce wam się grać w Granacie i dla Granatu. Naprawdę to zajebiste uczucie gdy jako kibic Granatu jedzie się za swoją drużyną na Unię Tarnów czy Hutnik Kraków w roli faworyta. Oby w najbliższych miesiącach wszystko potoczyło się w sposób, który umożliwił by Wam podjęcie walki o wygranie tej ligi. Bo na grę o najwyższe cele po prostu zasłużyliście.


Przed nami, o ile aura pozwoli, jeszcze mecz pucharowy w Morawicy. Oczywiście o innym wyniku, jak zwycięstwo nie może być nowy. A potem przerwa zimowa, ale będziemy pilnie śledzić, co się w Granacie będzie działo. A, że będzie się działo, to rzecz pewna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz