środa, 15 stycznia 2014

Zastrzyk mile widziany...

No to mamy pierwszy przyklepany transfer tej zimy w Granacie. I gdy wszyscy myśleliśmy o transferach do klubu, zespół opuścił podstawowy gracz – Radek Mikołajek. Osłabiliśmy się? A może wręcz przeciwnie... 

Z niewolnika nie ma pracownika, jak mówi stare porzekadło. Ja bym dodał, że z pracownika nie ma pracownika, jeśli wie, że za kilka miesięcy będzie już gdzie indziej. Po jednym z jesiennych meczów pisałem, że Radek jest dogadany z KSZO, pozostaje tylko kwestia odstępnego. Sprawdziło się? Ano sprawdziło. Sytuacja była i jest mocno niejasna, bo jeśli prawdą jest, że z zawodnikiem inny klub może rozmawiać jeśli zawodnikowi zostaje pół roku lub mniej do końca kontraktu z obecnym klubem, to dlaczego rozmowy były prowadzone już wcześniej? Oczywiście dlatego, że na tym poziomie ogólnie przepisy są martwe, a najwięcej korzyści osiąga ten, co przepisy ma w dupie. 

Co do Radka i jego gry w Granacie, to mam mieszane uczucia. Ogólnie można powiedzieć, że chłopak ma pojęcie o piłce, ale tak naprawdę, to widać to było dopiero jesienią. Grał naprawdę solidnie, strzelił kilka goli, widać było, że gdzieś się to wkręca na coraz wyższe obroty. A wcześniej? Przecież pamiętamy, że po przyjściu do nas, to częściej się leczył niż grał, później złapał kontuzję, po której nie grał bodajże pół roku. Nawet w klubie mieli podejrzenia, że przyszedł z ukrytym urazem. Oczywiście trzeba docenić to, że po tych kontuzjach doszedł do naprawdę niezłej formy. Odbudował się w Granacie i już go nie ma. Podobno ma obiecaną pracę, podobno ma więcej zarabiać. A na pewno wraca do klubu, w którym zaczynał poważną przygodę z piłką. 

Czy Granat w obliczu walki o awans powinien pozbywać się Radka jako kluczowego gracza?

 Argumenty na TAK:

Oczywiście, bo skoro rozmawiał od kilku miesięcy z KSZO, chciał tam wrócić, KSZO się zgodziło zapłacić 10 tysięcy Granatowi, to po co trzymać kogoś na siłę. Do tego dochodzi też fakt, że jeśli miałby odejść latem za darmo, to czy wiosną na pewno dawał by z siebie wszystko? Czy gdzieś w obliczu ostrzejszego starcia, nie zapaliła by mu się lampka, że nie warto, bo mnie tu za chwilę nie będzie?

Argumenty na NIE:

Skoro walczymy o najwyższe cele, to nie pozbywamy się kluczowego gracza. Ma kontrakt, jest profesjonalistą więc wypełnia go do końca. Bo tak naprawdę, to gdzie by poszedł latem? Zakładam, że jeśli KSZO poleci, to chyba Radek nie biegł by w podskokach, aby grać w piątej lidze? Poszedł by gdzie indziej? Szczerze wątpię. Gdyby miałby iść gdzieś wyżej, to poszedł by teraz, a nie wiązał się kontraktem z KSZO.

Ale dochodząc do sedna sprawy, to właśnie mamy do czynienia z tym, o czym wiadomo od dawna. W Skarżysku Irek stworzył ciekawą drużynę, wszystko to ładnie poukładał, ale tak naprawdę jednej rzeczy nie jest w stanie zmienić. Takiej, że każdy z tych piłkarzy ma swój macierzysty klub, ma swoje miasto i chociażby nie wiem jak mocno teraz identyfikował się z Granatem, to serducho w głębi zawsze zabije mocniej, gdy odezwie się klub, w którym dany zawodnik się wychował, a jak jeszcze przedstawi lepsze warunki, czy nawet takie same jak w Granacie to... zresztą domyślcie się. 

Piłkarze to nie są kibice. To są naprawdę fajne chłopaki, znają swoją wartość, wiedzą jaki mają wyznaczony cel. Będą o ten cel walczyć do upadłego w barwach Granatu, ale nie będą za Granat umierać. Z trenerem na czele. Nie trzeba mieć o to do nikogo pretensji. Takie jest życie, dlatego umiejmy czerpać przyjemność z tego, że idzie nam coraz lepiej i Granat pod wodzą Irka i z tymi chłopakami znaczy coraz więcej i w województwie i w lidze. 

A Radkowi trzeba życzyć jak najlepiej. Utrzymania przede wszystkim, bo niby kto ma grać w tej lidze jak nie Ostrowiec? Ktoś woli jeździć po Miedzianych Górach czy Morawicach?

W jednym z wywiadów usłyszałem, że jeśli awansujemy, to Wtórpol bardziej się zaangażuje w Granat. Z punktu widzenia biznesowego wszystko jest jak najbardziej OK. W drugiej lidze logo firmy będzie mogło być zauważone co dwa tygodnie w o wiele poważniejszych miejscach niż Małogoszcz czy Wolbrom. Ale w piłce ciężko o takie cuda, że zrobi się krok w przód bez odpowiedniego zastrzyku finansowego. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że chyba trener ugryzł się w język w momencie wypowiadania tych słów i nie do końca wszystko powiedział. Nie wydaje mi się, żeby właściciel Wtórpolu tak słabo znał się na sporcie. Co więcej, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę napisać, że zna się na tyle dobrze, że wie, ze awans o klasę wyżej wymaga większych środków finansowych niż te, które są na Granat przeznaczane obecnie. Na miasto nie ma obecnie co liczyć. Jeśli nawet zostanie przyznana dotacja, to będzie to ułamek tego, co dostaliśmy w zeszłym roku. A mimo to, w klubie stawiła się całkiem pokaźna liczba testowanych zawodników. I są to zawodnicy grający na różnych pozycjach. Przecież nie po to trener ściąga tylu ludzi, żeby ich wszystkich odpalić. Wniosek jest prosty – zbroimy się, żeby skutecznie powalczyć o wygranie najpierw ligi, a później barażów. A zbroimy się nie dlatego, że dostaliśmy dziesięć tysięcy za Radka Mikołajka, tylko dlatego, że zastrzyk gotówki od Wtórpolu został podany już teraz. Za co oczywiście należą się słowa uznania. Dziękuję. Wszyscy dziękujemy. 

A na koniec dwie ciekawostki. 
Pierwsza nie związana z Granatem. Rozmawiałem ostatnio ze Sławkiem Jedynakiem i gdzieś tam pomiędzy wierszami dowiedziałem się, że próbował czy nadal próbuje ściągnąć go na testy Naprzód. W sumie nie wiem czy Sławek się zgodzi czy nie, ale ja od Naprzodu nie odbierałbym nawet telefonu. Zawodnik, który jest znany na rynku świętokrzyskim nie powinien nawet zniżać się do poziomu testów w zespole, który najprawdopodobniej poleci do okręgówki. Jak jesteś trenerem obecnego Naprzodu, to ciesz się w ogóle jeśli taki zawodnik jak Sławek zgodzi się zagrać te kilkanaście meczów i strzeli te kilka bramek, co jest pewne. A na testy to możesz zapraszać kogoś z Klimontowianki czy Dębu Nagłowice. Sławek, nie ma co się rozdrabniać, zwłaszcza dla Naprzodu, choć oczywiście decyzja jest twoja. 

A druga ciekawostka jest taka, że podobno trener Lniany założył sobie, że Mateusz będzie dla Wiernej celem transferowym numer jeden i bardzo się tym zdziwił, że Mateusz odmówił. Panie trenerze, nie ma się co dziwić, może i Mateusz nie błyszczy formą strzelecką, ale aż tak nisko nie upadł, aby kopać się po czole z ludźmi, co nie potrafią z pół metra do bramki trafić. Także kilo lodu na głowę i wdech, wydech, wdech, wydech... 
Frycek zostaje w Granacie. 

Do następnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz