czwartek, 27 lutego 2014

Konferencja, Skarżysko, lodowisko, kartoflisko...

Liga coraz bliżej więc i wpisów siłą rzeczy coraz więcej. A jest o czym pisać, oj jest. Kwestie pieniędzy na nowy stadion, jeszcze trochę o kulisach zebrania, no i oczywiście wczorajszy sparing, na którym miałem przyjemność być. No to zaczynamy.


Jak spod ziemi ujawniła się nam, kibicom Granatu, znowu posłanka Drewnowicz. Lobbowała by, oj lobbowała, może nawet nie do końca wie za czym, ale wybory lokalne zbliżają dużymi krokami i trzeba zacząć lobbować. No i ten skarżyski magistrat, który znowu nawalił, czegoś nie napisał, z czegoś zrezygnował, no i wojenka gotowa. Serwery skarżyskich portali rozgrzały się niczym tafla skarżyskiego lodowiska w przyjemnym, choć przecież lutowym słońcu. Zagotowało się w głowach kibiców. Przyznam, zagotowało się i mi pod kopułą. Mógł być stadion, a nie będzie. Kurwa czas działać, wytoczmy najcięższe działa opowiedzmy się kogo nie lubimy, a kogo lubimy.
Po chwili dosłownie pierdolnąłem się ręką w łeb i sobie powiedziałem: Gruszka, ale to już było, nieprawdaż?
Oczywiście, że było. Pamiętna konferencja na temat stadionu, piękne prężenie się do zdjęć zarówno posłanki jak i prezydenta. A co z tego mieliśmy my, kibice? Gówno jak mieliśmy tak i mamy.
Jedyne co z tego wynikł, to konflikt na stronie, co z perspektywy czasu było głupotą i nie chcąc już wnikać w szczegóły, kto mniej lub bardziej uwierzył politykom, stwierdzam, że my, kibice Granatu powinniśmy trzymać się razem, bo nie jest nas aż tak dużo, żeby ktoś na kogoś patrzył z byka. Było, minęło.
Polityka to bagno i wyciąganie frazesów dla potrzeby chwili.
Obok posłanki, na konferencji prężyły się dwie osoby, jak mniemam radni z ramienia PO. Oj, jacy obydwoje zatroskani stadionem Granatu. Aż dziwne, że nikt nie spytał, ile razy w ciągu ostatnich czterech lat złożyli podczas sesji zapytań do prezydenta czy rady sportu o sytuację w klubie, o kwotę dotacji dla niego czy o budowę nowego stadionu. Bo podejrzewam, że liczba takowych zapytań byłaby albo bardzo niska albo ocierająca się o liczbę zero.
Sprawa traktowania Granatu przez miejskich urzędników to temat rzeka i gnieciony jest od dobrych kilku lat. Nawet przy trudnej sytuacji miasta, dotacja na poziomie 85 tys. dla sportowej chluby Skarżyska jest kwotą mocno niepoważną. Nie lubię zaglądać nikomu do portfela, ale mniemam, że prezydent Skarżyska zarabia coś koło ośmiu tysięcy na rękę, co dawało by ok. stu tysięcy rocznie. Sto tysięcy rocznie dla jednego człowieka, podczas gdy Granatowi każe się za osiemdziesiąt pięć tysięcy kształcić piłkarsko kilkaset dzieci skupionych w grupach młodzieżowych, o wydatkach na pierwszą drużynę w ogóle nie wspominając. Nie wstyd Panu, Panie Prezydencie? Zadowolony Pan jest ze swoich działań i działań swoich doradców? Ładnie będzie gdy Granat awansuje do II ligi i będzie zmuszony tułać się po innych miastach w poszukiwaniu stadionu do gry? Siatkarzom – nowoczesna hala. Mitycznym hokeistom czy łyżwiarzom – piękne i nowoczesne lodowisko. A co Granatowi, co nam kibicom, co piłkarzom, którzy historyczny, sportowy sukces mają na wyciągnięcie ręki? Garść frazesów, obietnic i półprawd czy też ćwierćprawd?

Obydwie strony tej politycznej przepychanki niech skończą organizowanie konferencji i kontrkonferencji, a wezmą się za prawdziwą robotę dla tego miasta, bo jak tak dalej pójdzie, to żaden stadion nie będzie potrzebny, bo starsi nań nie dojadą, bo nie będą mieli jak, a reszta młodych będzie dawno będzie w Irlandii. Pani posłanka będzie mogła robić konferencje na temat zmarnowanych pieniędzy na dotacje książeczek do nabożeństwa dla ostatnich dwustu babek zamieszkujących wioskę Skarżysko, a pana prezydenta dawno nie będzie tylko będzie sołtys wspominający dawne czasy, jak to chciał zrobić sto fontann na stulecie uzyskania praw miejskich, a skończyło się na jednej i to już dawno zarośniętej, w której kąpią się żule wracający z żebrów przy ostatnim markecie na Krakowskiej.

To, co przeczytaliście wyżej, to esencja tego, co dzieje się w naszym mieście. Nie tu miejsca na polityczne uśmiech i przepychanki. Dlatego przestrzegam wszystkich przed wtrącaniem się w te polityczne wojenki i opowiadaniem się po którejś ze stron. Zostaniemy co najwyżej na koniec wydymani i odrzuceni na boczny tor. To, że akurat przepychanka dotyczy nowego stadionu, w ogóle nie zmienia postaci rzeczy.
Zdajmy sobie z tego sprawę, że polityka to jest wyższa szkoła jazdy i żaden normalny i prostolinijny człowiek do polityki nie pójdzie, a jeśli pójdzie to się w niej nie odnajdzie.
Czy ktoś z was myśli, że miasto rzucałoby na dzień dzisiejszy kłody pod nogi najpoważniejszemu graczowi w mieście, który jest jednym z największych pracodawców i jednocześnie sponsorem Granatu? Zauważcie, że logo Wtórpolu widnieje na 90, o ile nie na 100% imprez organizowanych przez miasto. Przecież jakby ktoś panu Leszkowi robił na złość, to powiedział by wprost:
Wy zmniejszacie dotacje na Granat, ja sobie poradzę, po prostu nie przychodźcie mi tu po żadną kasę na imprezy, a ja sobie te pieniądze przeznaczę na klub i zachowam status quo.
Zgadza się? Ano zgadza, bo przecież tylko głupiec dawałby kasę swoim adwersarzom, a pana Leszka akurat o głupotę tego rodzaju nie podejrzewam, bo jest właścicielem świetnie zarządzanej firmy i ogólnie wie co robi.
Jeśli Wtórpol nie obraża się na UM, to tylko dlatego, że żyją w jakiejś formie symbiozy, w jednym mieście i oby stronom przynosi to określone korzyści. Tak to przynajmniej wygląda na zdrowy rozum. Polityka miesza się do biznesu, a biznes miesza się do polityki. Tak było, jest i będzie, a jak ktoś myśli inaczej, to niech nadal bazuje na wiadomościach z konferencji, kontrkonferencji czy faktów z tefałenu.
Jeśli byłaby możliwość wybudowania nowego stadionu, to jestem pewien, że pan Leszek jako prezes firmy Wtórpol czy pan Marek jako prezes Granatu, stanęliby na głowie i decyzję na tę inwestycję wyrwaliby urzędnikom z gardeł. Ale widocznie nie ma takiej możliwości i nie pomogą tu żadne przepychanki czy przedwyborcze konferencje. Przyjmijcie to do wiadomości – nie da się i już.
Jeszcze jednym argumentem za moją tezą jest funkcja czy też funkcje pana Jana Jańca w naszym klubie. Ostatnio pełnił funkcję przewodniczącego zebrania czy jak to się tam nazywa, został szefem komisji rewizyjnej. Jakkolwiek sympatyczną osobą pan Jan by nie był, a że jest takową, to wiem, bo kilkanaście razy miałem okazję porozmawiać, to nie po to się takiego człowieka wprowadza na stanowisko klubowe, żeby temu klubowi nie pomagał.
I jak to się ma do ostatnich poczynań UM? Kto ma wstawiać się za tym klubem, jeśli nie jeden z jego najważniejszych członków i jednocześnie sekretarz miejski?
Albo pan Janek się za klubem nie wstawił w sprawie przyznania dotacji na stadion i wtedy wszyscy, co Go poparli na zebraniu są głupcami do kwadratu. Albo pan Janek się nie musiał wstawiać za Granatem, bo w klubie tego od niego nie wymagali ponieważ dobrze wiedzą, że tematu nowego stadionu na tę chwilę nie ma i w najbliższej przyszłości nie będzie.
Taka to jest ta polityka. Nie na nasze głowy. Ja na te przepychanki patrzę z politowaniem i mam je głęboko w dupie. Nie lubię być dymany, a kto lubi niech słucha konferencji i udaje, że wierzy w świetlaną przyszłość. A prawda jest taka, że Granat będzie istniał czy to w tej czy innej, wyższej czy niższej lidze. A jeśli nawet kiedyś ten nowy stadion powstanie, to nie będzie w tym ani krzty zasługi żadnego polityka. Powstanie on z moich, twoich, naszych wspólnych podatków, pobieranych przez machinę państwową z ciężko zarobionych pieniędzy szarego obywatela.
A jak jeszcze ktoś nie ma dość polityki, to niech sobie obejrzy na dobranoc:


I wreszcie coś o konkretach czyli wczorajszym sparingu.
Najbardziej żal mi bramkarzy. Wszyscy trzej doznali odmrożeń stóp, stojąc czy też truchtając w okolicach swojego pola bramkowego. Nagrodę fair play należy przyznać Markowi Basągowi i Bartkowi Gęburze, za to, że od czasu do czasu litowali się na nimi i podawali im piłkę, żeby chociaż mogli jej dotknąć. Doszło do tego, że Machy zrobił sobie fajną robinsonadę na rozgrzewkę, mimo iż piłka leciała dobrych kilka metrów od bramki. Oczywiście nie jest to nasz wina, że mecz tak wyglądał. Nawet nie ma się co znęcać nad Neptunem, że taki słaby. Po prostu to my jesteśmy tak mocni i to widać na każdym metrze boiska. Cieszy dobra forma Michała Gajosa i Piotrka Dudy. Widać serducho do gry i walkę o pierwszy plac.
Nie ma co rozpisywać się nad dobrą grą tych co zawsze więc kilka słów o nowych graczach. Na dobrą sprawę wyjaśniło się, kto powinien grać za Radka. Michalski to bardzo ciekawy zawodnik i już po kilku minutach gry było widać, że będzie wzmocnieniem. Jagodziński, to może i doświadczenie, ale większość akcji zwalnia, a i celność podań, o ile nie jest to podanie do najbliższego, nie jest najwyższa. Lurzyński to mi przypomina Błażeja Millera. Silny, mocny w nogach, ale to taki niezły gracz przy wejściu na podmęczonego przeciwnika. Oczywiście to tylko moje wnioski po jednym widzianym sparingu, więc w lidze może być całkiem inaczej.
Najbardziej cieszy to, że Irek daje szansę młodym czy nawet bardzo młodym naszym wychowankom, którzy, możecie wierzyć lub nie, ale kilkoma zagraniami udowodnili, że podstawy gry w piłkę, ustawienia się na boisku, nie są im obce. Na pewno jeszcze brakuje ogrania na tym poziomie, brakuje wzrostu i kilogramów, ale z tej mąki będzie chleb, o ile wcześniej nie wyjadą do innych miast. Należy pochwalić osobno Grzejszczyka, bo chłopak chwilę po wejściu przejął piłkę i tak rozprowadził akcję, że 3/4 bramki na 3:0 jest jego. Mi osobiście się podobało.
Jeśli jeszcze ktoś nie wysłuchał, co po sparingu miał do powiedzenia trener, to ma okazję posłuchać tutaj.
Dobra kończę, bo się zmęczyłem tym wykładem na temat stosunków politycznych z małą domieszką sportu.
Odliczanie do rozpoczęcia wiosny trwa.

W piątek czyli już jutro o 15 na skwerze przed dawnym Stempo odbędzie się manifestacja patriotyczna ku pamięci Żołnierzy Wyklętych. Tam jest nasze miejsce, przyjść i czcić nasze polskie bohaterstwo i niezłomność.
Chwała Bohaterom!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz