niedziela, 20 kwietnia 2014

Gaudeamus igitur, Vivant professores...

Jeśli jest Wielka Sobota, jeśli Granat wygrywa z viceliderem i odjeżdża w tabeli, jeśli na meczu jest ponad pięćset osób i śpiewa cały stadion, to co ja mogę napisać? Dziękuję. Dobranoc. Wesołych Świąt.




Przed meczem spotkałem się z kumplem, który już na wstępie powiedział: Blog? Czytam. Ale naprawdę w tym klubie nic się nie zmieniło? Zmieniło się sportowo - odpowiedziałem, co za chwilę zobaczysz, a czy coś ponadto? Punkt widzenia zależy od miejsca, w którym się siedzi. 


Co ciekawe, kilka dni wcześniej rozmawiałem telefonicznie z jedną osobą, będącą blisko przy klubie i dowiedziałem się, że w klubie powiedzieli, że bardziej krecią robotę niż pomagam. Uśmiałem się z tego bardzo, bo taka to krecia robota, że klub z niej czerpie pełnymi garściami. Jakby mnie w klubie słuchali, że trzeba dwóch ochroniarzy postawić na bieżni przy ławkach rezerwowych, to by nie było Bochni. Jakoś od tamtego czasu ochroniarze na bieżni stoją czyli w klubie bloga czytają i wyciągają wnioski. 

W ciągu ostatnich kilku lat, bodajże zawsze mecze w Wielką Sobotę wypadają u nas. Pamiętacie te mecze o jedenastej z frekwencją może ciut większą niż na innych meczach, ale oscylującą wokół trzystu osób? Pisałem, namawiałem, żeby takie mecze robić później. Mecz z Sołą klub zrobił o trzynastej, przyszło ponad pięćset osób i była świetna atmosfera. Krecia robota - zgadza się?
Jeśli wyjdzie się do kibica i poda mu się dobry produkt, to szybko się to rozniesie, jeden przyprowadzi kumpla, drugi wujka, klub zarobi, a ja nie będę o niczym innym pisał, jak o kolejnych zwycięstwach. 
Tak to w życiu jest, że nie wystarczy zarządzać firmą z dnia na dzień tylko myśleć, wyciągać wnioski i przewidywać co się może zdarzyć. A Granat Skarżysko to też jest firma, która musi zarabiać i piąć się coraz wyżej. 

W rozmowie z trenerem powiedziałem, że jego wyniki to 60% umiejętności i 40% szczęścia. Może się pomyliłem, ale inaczej tych wyników nie jestem w stanie pojąć. Zamieszanie zimowe, odchodzi podstawowy gracz, rywale się wzmacniają, a nam obcinają dotację. Trener w miejsce Radka sprowadza kilku zawodników, jak to określa "w tych samych pieniądzach". Czyli kilku zarabia tyle, co wcześniej jeden, z czego można by wyciągnąć wnioski, że słabszych. Natomiast na boisku tego nie widać w zupełności. Pominę kwestię rezerwowych, bo odstają rzeczywiście, a kilka słów poświęcę Bartkowi Michalskiemu. Pisałem wcześniej, że w porównaniu z Radkiem odstaje ofensywnie. Może przeczytał i wziął sobie do serca, bo na tygodniu sieknął dwie bramki w Ostrowcu, a wczoraj był najlepszy na boisku. Tak zdominował środek pola jeśli chodzi o odbiory piłki, przechwyty, że ja oglądałem to wręcz zdumiony. Niewdzięczna pozycja na boisku, bo pewnie mało osób to zauważyło, ale już każdy widział, że to na nim był drugi rzut karny. Dawno nie widziałem takiego zawodnika, który tak zdominował by w meczu ten sektor boiska. Zachowując wszelkie proporcje ligowe i osobowe, to dawno temu takie rzeczy potrafił robić Fernando Redondo, zwłaszcza w czasach Realu. Także Bartek - wszystko przed tobą. Wczoraj klasa. 
A wracając do trenera, to nie mam statystyk, ale nikt mi nie powie, że szczęście nie jest potrzebne. Dwa razy Limanowa, dwa razy Tarnów i wiele innych wyjazdów gdzie człowiek jechał i się nie wstydził, że jest ze Skarżyska. Wygrywa w najważniejszych momentach, potrafi poukładać drużynę i ma drużynę. To juz na dzień dzisiejszy legenda, a kto wie czy niedługo kiero zamiast na kolejny komplet koszulek, nie zacznie zbierać na pomnik.

W przerwie o wynik byłem spokojny, bo jeden z byłych zawodników powiedział, że wygramy 2:1. Sprawdziło się.

Na tygodniu zadzwonił do mnie Rafał i powiedział, że to z Budką Suflera, to słabe było. Zmieniłem, bo rzeczywiście ktoś jeszcze był gotów pomyśleć, że Rafała atakuję. Wyniki rzeczywiście miał fatalne, ale jest to gość, z którym raz, ze się znamy kupę lat, a dwa, że go po prostu szanuję. Nie był piłkarzem, nie ma pleców, może trochę gdzies tam pomaga mu Irek, ale ogólnie do wszystkiego dochodzi sam, swoją pracą. Rzucił się na głębszą wodę, trafił do klubików słabych przede wszystkim organizacyjnie i się po prostu odbił jak od ściany. Spokojnie Rafał, jeszcze będzie lepiej.

Sędziowie oczywiście z kieleckiego inkubatora. No jeśli ktoś z metra nie widzi, że nasz zawodnik obija piłkę o kolano przeciwnika i to nam się należy aut, a pokazuje w drugą stronę i w konsekwencji z tego pada bramka dla przeciwnika, to ja takich sędziów nie chcę widzieć nie tylko na boisku, ale nawet przy wyrobie białych kiełbas na święta, bo przy tym też potrzeba umiejętności i koncentracji. O pierwszym karnym się nie wypowiadam, bo nie zdążyłem wrócić jeszcze na trybuny po przerwie, drugi ewidentny, także sędzia łaski nie robił, że gwizdnął. 

A na trybuny nie zdążyłem wrócić, bo kumpel stwierdził, że musi zobaczyć w jakim stanie są kible przy budynku klubowym i ogrodzenie czy cały czas takie wysokie. Po czym stwierdził, że już by nie przeskoczył, bo jest za stary. 

Kiedyś Maradona stwierdził, że na mundialu w 86, to nie on strzelił bramkę ręką tylko była to Ręka Boga. No to wczoraj mieliśmy Rękę Chrzana, a jeszcze w Ostrowcu była Ręka Gruncika. No i obydwa mecze zwycięskie. Fajne to było wczoraj, jak Chrzanu nie mogąc wybić piłki głową, to wypiepszył na aut ręką i zarzekał się sędziemu, że to absolutny przypadek. Dziewiąte żółtko w sezonie, jeszcze trzy i wyjdą z tego dwa mecze pauzy, a to już takie fajne nie będzie. Ale po co ja to piszę, przecież Damian nie odstawi na boisku nogi, a i z tego co widzę, ręki też nie.

Nie wiem z czego Mały ma nerwy, chyba z tego grafenu, co tak o nim piszą, że niezniszczalny. Bodajże trzeci mecz, w którym musi wykonywać dwa karne. No i strzela. Dobra po co mam pisać, posłuchajcie sami tutaj.

Wywiad z trenerem tutaj.

Nie ma co wyróżniać pojedynczo. Panowie profesorowie - czapki z głów!

Teraz Święta, a już od wtorku zaczynamy akcję Korona. To już nie będzie mecz. Przy tej wojnie, zamieszanie na Krymie jest zaledwie potyczką dwóch meneli pod sklepem. Wszyscy do Kielc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz