wtorek, 5 kwietnia 2016

Degrengolada trwa w najlepsze...

Jak Wam wszystkim wiadomo, po ostatni meczu z funkcji trenera Granatu zrezygnował Arek Snopek. Niby nic wielkiego, trenerzy zmieniają się i w największych klubach i w tych mniejszych od naszego. No, ale u nas wszystko musiało odbyć się tak, że znowu trzeba będzie się za ten klub wstydzić.








Nie mnie oceniać czy trener podał się do dymisji czy został do tej dymisji przymuszony, bo w tej chwili nie ma to żadnego znaczenia. Normalnie jest tak, że klubem rządzi prezes i zarząd. Jest cel postawiony przed trenerem, przychodzi moment, że ten cel staje się niemożliwy do zrealizowania i ludzie rozstają się w zgodzie, a klub idzie dalej drogą obraną przez zarząd.

Po rozstaniu z Arkiem, zaczęły być prowadzone rozmowy z Jurkiem Rotem. Trener znany w Skarżysku, ale też i w Polsce. Posadający papiery trenerskie UEFA, mający w swoim CV pracę w takich klubach jak Pogoń Szczecin, Śląsk Wrocław, ŁKS czy Flota Świnoujście, a także trzykrotnie w naszym Granacie. Bądźmy poważni, zgodził się poprowadzić Granat nie dlatego, aby zarobić, ma pracę w szkołce piłkarskiej, gdzie spokojnie sobie pracuje z dzieciakami. Mógł odmówić, mógł nawet wyśmiać, że niby gdzie, do szóstej ligi? Ale chciał pomóc. I jak to zwykle w życiu bywa, jak chcesz pomóc, to prędzej dostaniesz kopa w dupę niż usłyszych dziękuję.

Dzisiaj Jurek przyszedł poprowadzić trening, przebrał się, wszedł z prezesem do szatni... i jakże się musiał zdziwić. Drużyna stwierdziła, że dla niej trenerem to jest nadal Arek, o zmianie dowiedziała się z internetu i z tym panem (Jurkiem Rotem) nie będzie współpracować oraz, że musi z prezesem porozmawiać w cztery oczy. To musiała być niezła polewka dla doświadczonego trenera, bo nie raz wchodził do szatni gdzie przebywali tacy piłkarze jak Hajto, Moskalewicz czy Wyparło i nikt Go nie wypraszał. A tu kilku ludzi, którzy przeżywają bardziej przygodę z piłką w szóstej lidze, niż na poważnie umieją grać, zmusza Go do wyjścia, bo musi porozmawiać z prezesem.
Jurek wyszedł, przebrał się i to by było na tyle. Chciał pomóc, a wyszło na to, że musiał by się rozmienić na drobne, użerając się z kilkunastoma gówniarzami, którym nie w głowie prwadziwa piłka.

Jaki z tego wniosek? Ano taki, że w tej chwili w Granacie nie ma drużyny. Jest kilkunastu ludzi, którym wydaje się, że coś potrafią, a gdy przychodzi moment, że mogą się czegoś nauczyć, to wolą nadal nie trafiać do pustej bramki, wolą nadal przegrywać mecze w końcówkach, bo od 70. minuty nie potrafią na szóstym poziomie nawet dogonić przeciwnika. 

Źle się dzieje gdy mamy w Skarżysku człowieka, który na tym poziomie mógłby bardzo dużo wnieść do klubu, mógłby wiele rzeczy przekazać i nie chcemy z tego skorzystać. Oczywiście Jurek nie zrobiłby juz w tym sezonie żadnego awansu, bo w kilka dni nie zmienił by połowy składu i nie nauczył prosto kopać piłki tego, który do tej pory tego nie umiał. Ale z pewnością praca z takim trenerem nie poszła by dla tych, którzy chcą pracować i chcą podnosić swoje umiejętności, na marne. Ale widocznie w Granacie wolą mieć trenera kumpla niż trenera wychowawcę i dlatego mamy takie wyniki jakie mamy. Dlatego w Orliczu ponad 40-sto letni Mirosław Słoń ma więcej strzelonych na wiosnę bramek niż cały Granat. Bo jemu się chce, nie musi nic udowadniać, ale żyją piłką. A u nas widocznie lepiej było przyjść na trening, trochę się poobijać, pośmiać, a na weekendzie dostać w dupę w Nowym Korczynie. Ale mimo, że to tylko szósta liga, to brak chęci wyjdzie tak samo szybko jak na każdym innym poziomie. I wyszło, dlatego miały nastąpić zmiany. Ale czy nastąpią?

Co powinien zrobić prezes? Ma dwa wyjścia.

Może pierdolnąć pięśćią w stół i przykładnie ukarać tych, którzy w taki sposób dzisiaj potraktowali nowego trenera, a przede wszystkim wychowanka Granatu i osobę bardzo związaną z naszym klubem i miastem. Skoro mamy przegrywać, to przegrywajmi tymi, którym się chce, i którzy chcą się czegoś nauczyć. W Granacie nie ma miejsca na sentymenty. Granat ma się albo w sercu albo w dupie i nie ma stanów pośrednich. Prezesem się jest dla Granatu, a nie dla poszczególnych piłkarzy czy kolegów, tu nie ma miejsca na pobłażliwość.

Ale można też udać, że nic się nie stało, sprawa się rozejdzie po kościach, wróci stary - nowy trener i dalej będziemy balować za miejski hajs na szóstym, a kto wie czy i nie w niedalekiej przyszłości na siódmym poziomie. Ale wtedy, Panie prezesie pokaże Pan, że nie ma Pan szacunku ani dla Siebie ani dla Granatu. I proszę się nie zdziwić, że nie będzie miał Pan szacunku też u drużyny, a któregoś dnia, znajdzie Pan w klubowym kiblu napis skreślony ręką, któregoś z tych pseudo gwiazdek - Grzegorz Dupa. I tylko tyle z tego wyjdzie, że mój brat będzie musiał zostać po godzinach, żeby to zamalować. Bo winnych, jak to w Granacie ostatnio jest, z pewnością nie będzie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz