czwartek, 3 maja 2012

Uskrzydleni Tarnowem...

Aż 185 dni musieli czekać kibice Granatu na zwycięstwo swojej drużyny w meczu na Rejowie. Uskrzydleni zwycięstwem w Tarnowie nasi piłkarze wreszcie zagrali z pasją i charakterem i po ciekawym meczu pokonaliśmy Dalin 3:1. Najbardziej zadowolony mógł być nasz trener, który w ramach kary za wyrzucenie na trybuny w Tarnowie, u nas też zmuszony był dyrygować grą z trybun. A, że ostatnio na trybunach było nerwowo, to można było podejrzewać, że w razie jakiegoś złego obrotu sprawy, zmuszony zostanie wysłuchać wielu „życzliwych” rad. I wysłuchał... ale pochwał za grę i dobre ustawienie drużyny.
Kto spóźnił się minutę na wczorajszy mecz, już na samym początku był w plecy o jedną bramkę. Po kilkunastu sekundach spotkania Mateusz Fryc szybko przedostał się w okolice pola karnego i dograł tak do Przemka Ryńskiego, że ten dostawił tylko nogę. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo minutę wcześniej, przed pierwszym gwizdkiem sędziego, piłkarze Dalinu mobilizowali się głośnym: siadamy na nich panowie od początku. No to sobie siedliście. Ale tak po prawdzie, to przyjezdni mogli się poprzez swoją grę podobać. Nie przyjechali nastawieni defensywnie tylko grali otwartą piłkę, a przez to i nasza drużyna mogła rozwinąć skrzydła. No i tak sobie obydwie drużyny grały ofensywnie, że nasza obrona chyba zapomniała jak należy bronić. No bo w pierwszej połowie zawodnik gości przebiegł sobie tak ze 40 m z piłką, mijając po kolei pomocników, obrońców, aż wreszcie w polu karnym został wytrącony z biegu przez Łatkowskiego przy próbie oddania strzału i zrobił się karny. W ogóle Klaudiusz wczoraj jakis taki rozkojarzony, dużo się włączał do akcji ofensywnych, ale chyba ani razu nie przyjął dobrze piłki. Zamiast przyjęcia i zabrania się do środka lub celnego dośrodkowania, to piłka uciekała mu do boku i szybkość akcji się urywała, albo następowała strata i szybki kontratak gości. Kilka dni wcześniej pokazał, że umie włączać się do akcji dużo lepiej. Pisałem kiedyś, że Machy już tyle nam wybronił sytuacji, a karnego jakoś nie mógł wyłapać. A, że każda seria kiedyś się kończy, to i Konrad wczoraj się przełamał i w pięknym stylu sparował uderzenie z jedenastki na róg. Inna sprawa, że zawodnik gości tego karnego wykonywał jakby się naoglądał za dużo Primera Division, jakieś zmiany tempa, brakowało jeszcze salta w tył, no, ale umiejętności ciut nie te. Druga połowa też dostarczyła emocji. Atak za atak, ale bramkę znów zdobył Granat. I jeśli mieliśmy wczoraj serię przełamań, to następnym w kolejce był Michał Gajos. Wczoraj miał łatwiej bo po kontuzji Mateusza grał prawie przez cały mecz wysuniętego napastnika, no ale to też trzeba jeszcze wykorzystać. Znakomite podanie Małego, Riva sam na sam, mija w pełnym biegu bramkarza i premierowa bramka w niebiesko-biało-czerwonych barwach. Te 2:0 chyba za bardzo nas uspokoiło, bo daliśmy dojść do głosu gościom. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W jednej z niegroźnych w sumie sytuacji na wślizg obiema nogami w polu karnym zdecydował się Michał Kołodziejczyk i goście musieli otrzymać drugą jedenastkę. Teraz już tak fajnie nie było i padł gol kontaktowy. Całe szczęście, że nie zamierzaliśmy bronić wyniku tylko nadal graliśmy z werwą do przodu. No i ten kontratak na 3:1. Wreszcie pokazał się Kaczmarek, który podciągnął lewą stroną, mocno przerzucił do zamykającego akcję Talera, ten zgrywa głową do Gajosa, który ładnym zwodem urywa się obrońcy i strzela obok wychodzącego bramkarza. Akcja naprawdę „palce lizać”. Chwilę później strzelec dwóch bramek zszedł z boiska przy głośnej owacji publiczności. Należało się, bo chłopak naprawdę zapiepsza cały sezon, ale jako napastnika rozlicza się go z bramek. Tych do tej pory nie było, ale teraz powinno być już tylko lepiej. Do końca meczu nic już się nie zmieniło, chociaż jeszcze sytuacje były. Może to i lepiej, zostawmy sobie strzelanie na następne mecze.  
A ten następny jest nie byle jaki. Już w niedzielę jedziemy do Bodzentyna. Irek jeszcze jako nasz trener tam nie wygrał. No to panowie czas na następne przełamanie. Co prawda wątpliwy jest udział w tym meczu Mateusza, Damian Chrzanowski też jeszcze nie wydobrzał, a do grona kontuzjowanych dołączył też Prusik. Ale nie można patrzeć na nazwiska. Jak ktoś chce grać w Granacie to w każdej chwili musi być gotowy na podjęcie wyzwania. A niedzielne wyzwanie jest jedno – zwycięstwo!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz