niedziela, 13 stycznia 2013

Podsumowanie tygodnia (1)


Jak to z nowym rokiem, coraz krótsze zimowe wieczory, ale jednak nie na tyle krótkie, żeby zabrać się za jakąś poważną robotę. Więc sobie pomyślałem, że skoro ostatni tydzień obfitował w wydarzenia związane także z Granatem, więc może by coś napisać? No i napisałem.
Zacznę może od tego czym najczęściej bombardował nas internet na początku tygodnia. Złota Piłka, Messi, Ronaldo. Ronaldo, Messi, Złota Piłka. Tak naprawdę to o kant dupy takie plebiscyty potłuc. Wiadomo, że żeby się to sprzedało, to trzeba wykreować jakąś wojenkę, mega rywalizację, bo to się najłatwiej w mediach sprzeda. A jeśli chodzi o piłkarzy, którzy coś osiągnęli w ostatnim roku, to Ronaldo nie ugrał prawie nic, a Messi jeszcze mniej. Jeśli mamy nagradzać tego, co strzelał najwięcej, to oczywiście wszystkie nagrody trzeba przyznać Messiemu i i nie ma co w ogóle robić plebiscytów. Ale od tego chyba jest nagroda Złotego Buta. Ronaldo zdobył z Realem mistrzostwo Hiszpanii, ale na ME nie ugrał nic, zresztą Portugalia odpadła właśnie po meczu z Hiszpanią, a z LM odpadł po mocno przeciętnych występach z Bayernem. Messi pomógł Barcelonie zdobyć raptem Puchar Króla, a poza tym zawalił całkowicie LM, bo to właśnie on nie strzelił karnego w meczu z Chelsea, co praktycznie kosztowało Barcę odpadnięcie z rozgrywek, a o mistrzostwie Hiszpanii musiał zapomnieć już chyba w lutym. To, że ktoś strzela sto bramek w roku, o niczym jeszcze nie świadczy. Był kiedyś taki snajper Mario Jardel, grał w lidze portugalskiej, strzelał mniej więcej tyle bramek co roku, a tak naprawdę nigdy niczego poważnego nie wygrał, poza Złotym Butem właśnie i to nie raz. Co ma powiedzieć o werdykcie FIFA np. taki Xavi Alonso czy Iker Casillas? Mistrzostwo kraju, mistrzostwo Europy, zawodnicy świetni na swoich pozycjach, o ile nie najlepsi. I co? I dupa, bo najlepiej sprzedadzą się na okładkach Ronaldo i Messi. Nagroda i otoczka bardzo mało mająca wspólnego z duchem sportu.
Za nami pierwszy trening Granatu. Czyli runda wiosenna coraz bliżej. Nie będę pisał o nowych nazwiskach, bo napisane zostało już praktycznie wszystko. Zawodnicy pewnie solidni, ale żaden na kolana nie rzuca. Albo tacy co im się gdzieś nie powiodło albo przeciętni ligowcy. Zobaczymy kto z nich zostanie i po kilku meczach dowiemy się kto okazał się wzmocnieniem, a kto uzupełnieniem. A propo pierwszego treningu i Złotej Piłki, to przynajmniej wiadomo za kim był Daniel Pisarek. Albo bluzy w klubie brakło dla młodego.
Rafał Gołofit trenerem rezerw. Rozgorzała dyskusja, kto pierwszy podał informację, kto jest dżentelmenem, a kto blogerem i w dodatku hujem, ale o tym później. Opowiem wam pewną historię, zaraz po zwolnieniu Dejwora. Rozmawiam z jedną osobą związaną z klubem i mówi mi ona mniej więcej tak:
„Przecież to było do przewidzenia. Seweryn od dawna wszystkim przeszkadzał, bo miał swoją wizje i swoje zdanie. A Kaziu trenerem został od oka, bo tak naprawdę to od początku Irek chciał na to stanowisko wepchnąć Gołofita, żeby wszędzie mieć ludzi sobie uległych. Co ty myślisz, że Seweryn nie widział tych uśmieszków, nie słyszał docinków, w stylu Mourinho to, Mourinho tamto? Zobaczysz na wiosnę rezerwy poprowadzi Gołofit.”
Uśmiechnąłem się wtedy i nie uwierzyłem. Nie wiem czy tak chciał Irek, ani czy Rafał jest osobą uległą, fakt jest faktem, że 4 grudnia wszystko się sprawdziło, o czym zresztą napisałem jako pierwszy.
O tym kto pierwszy, to w ogóle śmieszna historia. Napisałem jako pierwszy i tego nic nie zmieni. Nawet się uśmiałem z portali, że karmią swoich czytelników nieświeżymi informacjami, no ale jak ktoś jest portalem nr 1 w mieście czy pierwszym źródłem informacji, to przecież nie może wyprzedzić go jakiś Gruszka. No i wtedy szef wszystkich redaktorów naczelnych przypuścił atak. Wiedziałem kurwa, pierwszy, a jak, wiedziałem, uwierzcie mi, ale miałem umowę dżentelmeńską, żeby tego nie ujawniać! 
Umowę dżentelmeńską w sprawie czy Rafał Gołofit zostanie trenerem rezerw czy też nie. Hahahaha, spadłem kurwa z krzesła. Jakby były prowadzone tajne rozmowy z Guardiolą czy chociażby z Jerzym Engelem, to rozumiem. Nie chcemy, żeby nam takiego Łysica podkupiła, jest jakaś tam umowa, żeby o tym nie pisać czy nie rozpowiadać. No ale, Rafał miał tylko opcję typu: zostaje trenerem Granatu albo nie zostaje. I jeśli 4 grudnia dowiedziałem się, że wyraził zgodę, to dlaczego o tym nie napisać? Po prostu nie wiedział o sprawie to i nie napisał. Umowy dżentelmeńskie możesz sobie wsadzić w dupę, tak samo jak w dupę możesz pocałować takiego jednego blogera.
Jak szef wszystkich redaktorów naczelnych przestrzega umów opowiem w historii z wyjazdu na Hutnik.
„Dzwoni do mnie chłopak co wyjazd organizował i mówi, żebym nie brał aparatu, bo wszystkim zajmie się naczelny. Ja zadowolony, bo zajmę się dopingiem, jedziemy, podróż mija spokojnie. Tuż przed stadionem Hutnika kumpel dostaje smsa – wiesz co, mnie jednak dzisiaj nie będzie. Nie mógł powiedzieć dzień wcześniej, nie mógł powiedzieć rano, nie mógł na godzinę przed wyjazdem – po prostu zadrwił sobie z kibiców i wysłał smsa na kilkanaście minut przed rozpoczęciem meczu. I tak zamiast własnych zdjęć i filmików musieliśmy liczyć na te robione przez gościa z kieleckiej piłki i krakusów.”
Także jak chcesz mnie zaatakować to najpierw pojedź na jakiś poważny wyjazd. I nie wciągaj w to spotkań opłatkowych. Jak chcesz wiedzieć, to sprzedawczyków nienawidzę i wrogiem jesteś moim największym. I nic tego nie zmieni. Więc wiesz na czym stoisz, przynajmniej jeśli chodzi o kontakty ze mną.
A Rafałowi życzę jak najlepiej, chłopak z trybun, dąży do jakiegoś celu i fajnie. Jak możecie przeczytać w internecie, ma sporo przeciwników, ale któż ich nie ma. Czytając te komentarze dochodzę tylko do wniosku, że prawdziwym jest stwierdzenie, że Rafał ogólnie jest w porządku, ale lubić się nie da. A to zdjęcie w kurtce puchowej, to już przegięcie. Mało to zdjęcie ma wspólnego ze sportem czy sportowym trybem życia. Dobry PR to podstawa. Zdjęcie gdzieś przy sztandze czy hantlach, w bluzie byłoby pewnie na miejscu, a tak po prostu jest śmiesznie. Ale trenera rozlicza się z wyników więc poczekajmy do wiosny
Tak w ogóle to owszem, jest jakaś tam niepisana umowa na nierozpowszechnianie informacji, które dostawaliśmy wcześniej. Mam taką umowę zarówno z trenerem jak i rzecznikiem prasowym. Tyle tylko, że mniej więcej od końca rundy z informacji od Irka jak i Grześka nie korzystam. Więc jeśli dowiem się jakiejś informacji z innego źródła, a mam całkiem niezłe w tej chwili, to oczywistym jest, że w tej sytuacji umowa nie obowiązuje. Tak było z informacją o Rafale, tak też było jeśli chodzi o nazwiska zawodników mających pojawić się w klubie. Mam informację więc się nią dzielę. Nie ma kibiców Granatu lepszych i gorszych. Każdy zasługuje, żeby o swoim ukochanym klubie wiedzieć jak najwięcej. Każda wymówka w tym temacie to słynne w ostatnim tygodniu „bicie piany”. Do następnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz