czwartek, 31 stycznia 2013

Zaczynamy...


Co by nie mówić, przerwa zimowa w rozgrywkach jest stanowczo za długa. Dlatego, żeby choć trochę ją skrócić, wybrałem się wczoraj do Końskich na sparing z Neptunem. Zmokłem, zmarzłem, przeziębiłem się, i tak sobie myślę, że... było warto. Zaczęło się...

Cieszy się serce na widok takiego Granatu. Dwie jedenastki, sporo nowych twarzy, każdy szczegół dopięty na ostatni guzik. Nic tu nie jest przypadkiem. Rozgrzewka, podział na drużyny, rozbieganie, każdy zna swoje obowiązki, każdy zna swoje miejsce, tutaj inne zespoły mogą brać tylko przykład. Nie będę pisał o wyniku, choć oczywiście zwycięstwo cieszy. Bardziej może o wrażeniach z meczu.
Wyczytałem dzisiaj w echu, że trener Neptuna jest zadowolony z tego, że doszli nas z 0:2 na 2:2. Można i tak, ale z czego tu być zadowolonym. W pierwszej połowie, gdy grał u nas zdecydowanie mocniejszy skład, Neptun może z raz podszedł pod nasze pole karne, a z Machym można było spokojnie wypić po piwku, bo i tak nic ciekawego do roboty nie miał. Bramkę strzelił Sławek Jedynak, który starał się za dwóch, żeby coś działo się w przodzie. Jeśli jeszcze nie ma podpisanego kontraktu z Granatem, to mówię jedno: podpisywać, bo to jest gwarancja dodatkowego bojowego ducha w drużynie i bramek, bo to typ napastnika, którego piłka po prostu szuka w polu karnym, który z tego korzysta, a nie wali po słupkach czy trybunach. Ciekawy też ten Damian Cheda, bardzo solidnie zagrał na prawej obronie, co prawda budżet nie z gumy, a obrońców sporo, ale jeszcze warto było by się mu przyjrzeć. Inni nowi w pierwszej połowie jakoś mi umknęli ze swoją grą, znaczy się zniknęli w tłumie. Ze znanych nam zawodników, solidnie na defensywnym pomocniku Dawid Sala, czyścił wszystko co było do czyszczenia i wreszcie wyglądało to tak jak powinno. Czyli odbiór i zagranie do ofensywnego pomocnika, albo rozciągnięcie do boku, żadnego zbędnego holowania. Michał Bała tez bardzo ofensywnie na lewej stronie, a właśnie, jeśli chodzi o Chedę, to słabo się podłączał do akcji, lewa strona o wiele żywsza była.
Po przerwie trener wystawił całkiem inny skład, szybko strzeliliśmy na 2:0, żeby jeszcze szybciej stracić dwie bramki, a trzeciej nie straciliśmy tylko dlatego, że zawodnik gospodarzy w sytuacji sam na sam strzelił prawie na aut. Jakoś ten drugi skład mało skoncentrowany wyszedł do gry. Później poukładaliśmy wszystko i strzeliliśmy zwycięską bramkę. Drugą i trzecią bramkę strzelili nowi zawodnicy, Kidoń i Duda, ale to chyba jedyne z czego ich zapamiętałem. Młodzi są, a młodzieżowców u nas raczej niedobór więc powinni się przydać. Zwłaszcza, że Marcin Taler za nieprzykładanie się do treningów zagrał wczoraj tylko dwie minuty. Jak w sobotę zagra więcej, to znaczy, że zaczął się przykładać. Da radę, papiery na granie ma, jeszcze tylko kwestia poukładania wszystkiego w głowie. Kto z oglądanych w drugiej połowie byłby wzmocnieniem? Bezsprzecznie Mateusz Mianowany. Przeciwnik może słaby, ale wczoraj Mateusz zaprezentował się naprawdę dobrze. Widział na boisku wszystko, rozprowadzał ataki, takich zawodników potrzebujemy.
Cieszy zwycięstwo, bo za Granatem jeździ się tylko z wiarą w zwycięstwo. Pierwszy wyjazd w 2013 zaliczony w dwie osoby. Teraz może być już tylko lepiej.
I mała anegdotka. Mecz prowadziło dwóch sędziów, każdy odpowiadał za swoja połowę i jednocześnie próbowali być w linii z ostatnimi obrońcami, żeby łapać spalone. To nie mogło się udać, mylili się przeokrutnie w obie strony, nieraz doprowadzając zawodników do szewskiej pasji. W końcu jeden nasz zawodnik wdał się z jednym w przepychankę słowną i kilka minut co rusz jakieś tam sobie dokładali „uprzejmości”. W końcu sędzia podbiega do ławki i mówi: panie trenerze, niech pan coś powie zawodnikowi z nr … , bo chce się ze mną bić po zawodach.
Laptop ze śmiechu prawie mi wypadł z rąk.
Nie ma, że sparing. Akcja Limanovia została rozpoczęta i nie ma kurwa przeproś.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz