czwartek, 12 czerwca 2014

Ponad szczytem...

Wielkimi krokami zbliża się termin pierwszego meczu barażowego z Sokołem Ostróda. Łącza internetowe przegrzane do granic możliwości. Liczba wejść na bloga z ostródzkich ip czy bezpośrednio ze strony Sokoła jest imponująca. Pewnie podobnie działa to w drugą stronę. Kibice szukają informacji, kto zagra, kogo wyeliminowała kontuzja, kto ma większe szanse? A ja wam wszystkim mówię prosto z mostu: po huj wam to wiedzieć? Przecież w sobotę tak czy inaczej zagra Granat i ten Granat będziemy dopingować.


Wiele mówi się o nazwiskach, które podobno robią na boisku różnicę. To taki modny slogan, sam go nawet czasem używam, ale w tej chwili nie ma on racji bytu. Na mnie takie nazwiska jak Podhorodecki, Piceluk czy Figurski nie robią żadnego wrażenia. Co oni osiągnęli w polskiej piłce, że w sobotę ma ich się obawiać, dajmy na to Mianowany, Basąg czy Fryc? Byli gwiazdami ekstraklasy, byli krok od wyjazdu do Borusii Dortmund czy chociażby FC Aarau? Nie, to są kopacze z jakąś tam przeszłością, którzy w pewnym momencie przygody z piłką przestali się łapać w I, później w II lidze, aż zakotwiczyli tam, gdzie ich, raz, że chcieli, ale przede wszystkim tam, gdzie najlepiej płacili. Kibice Sokoła mogą się obrazić, ale niech się nie łudzą. Tacy piłkarze równie dobrze dzisiaj zakotwiczyli by i w IV lidze w Pępku Pipidowo, gdyby tylko płace były by tam lepsze niż w Ostródzie, Piszu czy Morągu. I wtedy może by robili różnicę. Zwłaszcza przy okienku podczas wypłaty.

Nasz zespół dokonał rzeczy wspaniałej. Wygrał ligę składem budowanym od lat, składem ludzi, którzy po prostu byli w danej chwili najlepsi w województwie na szczeblu IV czy później III ligi. Owszem, kilku niby miało jakieś epizody w wyższych ligach, ale to bardziej na zasadzie zwiedzania ławek rezerwowych niż grania w piłkę. I my patrzmy na to, co się teraz dzieje, właśnie przez ten pryzmat. Wygraliśmy ligę, jesteśmy najlepsi w dwóch województwach, a teraz, to jest taki deser.

Dwa z ośmiu. Tyle zespołów wejdzie do nowej II ligi. Może będzie wśród tych szczęśliwców Granat, ale może też się zdarzyć, że nas tam zabraknie.

Jedno jest pewne, nasi piłkarze nie muszą już nam niczego udowadniać. Wszystko już udowodnili odnosząc 24 zwycięstwa w 34 meczach i wygrywając ligę. Uda się , to będzie takie wzniesienie się ponad szczyt własnych umiejętności i słabości, a naszych marzeń. Nie uda się – nic się nie stanie, po prostu jedziemy dalej z tym koksem. Granat będzie trwał nadal, a historia nadal będzie się tworzyła na naszych oczach.

Nie zagra Mały i Łata, ale uwierzcie mi, że dzisiaj nie ma to żadnego znaczenia. To jest chwila gdy każdy zawodnik z naszej kadry, walczy nie o II ligę, ale o to czy jest w stanie być piłkarzem w lidze ogólnopolskiej czy tylko od kopania w po Pińczowach czy innych Działoszycach. To jest ta chwila, gdy Duda może nakryć czapką Piceluka, Basąg Figurskiego, a Michalski Podhorodeckiego. I nie mają tu znaczenia nazwiska, bo są one wyrwane z szeregu. A różnicę w sobotę zrobi ten, kto ma jaja i fiuta między nogami, a Granat w sercu. Każdy kto wyjdzie da z siebie wszystko, a jeśli coś się nie uda, to tylko dlatego, że przeciwnik może być w tym dniu po prostu sportowo lepszy. Bo to nie jest tekst, żeby kogokolwiek ośmieszyć. Piłkarzom Sokoła też należy się szacunek za wygranie ligi. Są najlepsi na swoim podwórku. 

Ale najlepszy w ogóle jest Granat. I tego się trzymajmy.

I pamiętajmy, że sztandarowe hasło na środę cały czas zobowiązuje:

Zwiewaj z pracy, zwiewaj z budy,

Cały Granat do Ostródy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz