czwartek, 14 sierpnia 2014

Chce się jeździć...

Tyle razy pisałem już tutaj, że nie gra się liczy tylko końcowe zwycięstwo Granatu. Tyle razy oglądałem mecze, których nie dało się oglądać, ale wygraliśmy. A po wczorajszym meczu w Ostrowcu mam poważny dylemat. Czy wolę oglądać Granat zwycięski czy też grający tak jak wczoraj? No dobra, wolę zwycięski, ale to co widziałem wczoraj zdecydowanie przekracza trzecioligowy poziom.


Ten mecz powinien być wygrany. Trzeba powiedzieć sobie jasno, z Ostrowca wracamy z minus dwoma punktami. Byliśmy nie dwa i nawet nie trzy razy lepsi. Gospodarze nie stworzyli przez 90 minut żadnej klarownej akcji, a po naszym jedynym bodajże błędzie strzelili bramkę, która w końcowym rozrachunku dała im punkcik.

Jeśli KSZO miało być lepszą jakością w nowym sezonie, to ta jakość przyszła ze Skarżyska. Poza tym, to cały czas jest zespół środka tabeli i nic więcej. Dobra obrona... i długo, długo nic.

Co innego nasz zespół. Widać, że budowany jest do walki o najwyższe cele i to się przekłada na grę. Szkoda tylko, że dopuszczone zostało do takiego deficytu młodzieżowców. Tak naprawdę przy jakimś nieszczęśliwym splocie wypadków typu ze dwie kontuzje czy czerwona kartka, nie będzie kogo wystawić, a już na pewno nie będzie kogo wystawić wartościowego na ten poziom gry.

Nie ma się do kogo nawet przypierdolić o jakąś sytuację. Mógłbym napisać, że Adaś Imiela kilka razy za długo holował piłkę, zamiast podawać do lepiej ustawionego kolegi. Mógłbym napisać to samo o Dawidzie Smolarczyku. Ale nie, obydwaj w przekroju meczu zagrali kapitalne zawody, a Adaś po powrocie z wojaży to jest zawodnik, który wie po co jest na boisku, co jeszcze kilka lat temu nie było regułą.

Bramkarz, niby rezerwowy, a kurwa z innej bajki. Luta z 16 metrów, śliska piłka, a on łapie. Ostre dośrodkowanie, pewne wyjście z bramki i... łapie. Wszystko łapie, a przy straconym golu był bez szans. Ja bym poszukał w klubie jakichś faktur na super glue, bo niektóre interwencje to były aż za dobre.

Jakbym wczoraj nie był na meczu, to nadal bym się zastanawiał czemu Sali, a nie Berni. Ale byłem i już wiem. Sali, w tych Białobrzegach to trenerem był Makelele czy tygodniówka była liczona w tysiącach? No bo jak widzę zawodnika, który nie robi przez cały mecz bodajże żadnego błędu, to się zastanawiam, czemu nie grał z nami w zeszłym sezonie o najwyższe cele?

Przemek Kupczyk jest wzmocnieniem. Naprawdę w obliczu takiej gry, strata Łaty nie jest żadną stratą. Defensywa - elegancko, ofensywa – bardzo dobrze. Gdyby klika swoich rajdów zakończył celniejszymi dograniami, to pewnie miałby ze dwie asysty. A jeśli chodzi o Przemka, to najbardziej zadziwił mnie Mariusz Ludwinek, który stwierdził, że jest to zawodnik lewonożny. Naprawdę?

Janek Kowalski, to chyba jako jedyny nie miał żadnych haków na trenera Siarki i musiał odejść. No bo normalnie, to takiego zawodnika się nie pozbywa ze składu żadnej drugoligowej drużyny. A, że umie i lubi grać w piłkę, to przyszedł do Granatu. No bo czy taki zawodnik chciałby sobie łamać nogi co dwa tygodnie na bodzentyńskim klepisku za kilka złotych więcej? Szacun za ambicję.

Jakby ktoś mi powiedział, że można się w ciągu roku rozwinąć piłkarsko w III lidze, tak, jak to zrobił Malina, to ni cholery bym nie uwierzył. Napastnik, który się cofnie po piłkę, zastawi, utrzyma, wygra główkę, wypracuje akcję, wykończy celnym strzałem, to w dzisiejszej piłce skarb. Tylko się cieszyć.

A tak w ogóle, to jestem pewien, że przy takim ustawieniu obrony: Chrzanu, Gębura, Styku, Kupczyk z harującymi defensywnie Salim i Mianem, nie stracimy więcej niż 10 bramek na jesień. Po prostu nie da się stracić więcej. Chyba, że... a nie, po prostu nie da się i już.

No i wreszcie konkretnie zorganizowany wyjazd. Nie jakaś łapanka na sztukę, żeby zapełnić autokar, tylko swoje samochody i jadą ci, co za Granatem chcą jechać. Lepiej w trzydziestu takich niż stu przypadkowych, z czego sześćdziesięciu najebanych. Szkoda, tylko, że młodych mało, ale i taką ekipą z końcówki lat 90-tych jeździ się elegancko. Granat on tour...


A w niedzielę Garbarnia. Trener powiedział, że będzie ciężko. Tylko do końca nie wiem, czy chodziło mu, że będzie ciężko wygrać czy raczej wznieść się jeszcze poziom wyżej niż wczoraj. 

Nie ma rzeczy niemożliwych, a więc, do niedzieli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz