piątek, 15 maja 2015

Protest...

O tym, że w Granacie jest ciężka sytuacja, wiadomo było od kilku miesięcy. Nie jest łatwo gdy z klubu wycofuje się możny i zarazem jedyny sponsor. Po kilku spotkaniach na linii prezes – piłkarze – kibice wydawało się, że wszyscy z podniesionym czołem dotrwamy do końca tej rundy i razem zejdziemy z tej chybotliwej ostatnio łajby, jaką jest trzecioligowy Granat. Niestety, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, z podniesionym czołem i do końca wytrwali tylko kibice.


Wiele jest form protestu przeciwko zaległościom w płacach. Co niektórzy udają, że ich coś boli i nie grają w ogóle. Praktycznie wszyscy nie przyjeżdżają na treningi, bo nie mają płacone za dojazdy, co jestem w stanie zrozumieć, zwłaszcza, że każdy trenuje gdzieś tam indywidualnie. I chuj mnie strzelił, jak dowiedziałem się, że drużyna postanowiła sobie w Krakowie nie wyjść na mecz o czasie. Różne były koleje losu w Granacie. Pamiętam jak zjebaliśmy się z hukiem z dawnej 3 ligi, w 98 roku. Wtedy też był to tajfun zmian po lepszych czasach. Granat bez Mesko, po spadku, jeden wielki rozpiździel i... drużyna dawała radę. Nie było kokosów, ale ci, co zostali wiedzieli po co są w klubie. Też nie mieli płacone na czas, też brakowało na najważniejsze rzeczy, ale do ostatnich kolejek biliśmy się z Tomasovią o powrót do 3 ligi. Nie udało się, ale dzisiaj nie jest to ważne. Ważne jest to, że jakkolwiek ciężkie czasy by nie były, jeszcze nigdy nikomu nie przyszło do głowy, aby ośmieszać ponad 80-cio letnią historię tego klubu. Aż do ostatniej soboty. Nieprzypadkowo ta drużyna czekała do meczu w Krakowie. Najbardziej medialne miasto w całej lidze i kilkunastu kopaczy ze Skarżyska, którym ubzdurało się, że są chyba Bayernem i przekaz pójdzie na całą Polskę.
Jeszcze niedawno całą ta drużyna była dla nas bohaterami, jeździło się za nią, były piękne chwile, były i słabe, były też i blamaże jak jakieś Rykoszyny czy finał okręgowego PP. Ale człowiek się z tym utożsamiał i nie ma zamiaru się tego wypierać.
Dzisiaj wszyscy wielce są obrażeni, że nie mają płacone. I dobrze, bo pieniądze zarobione powinny być wypłacone. Ale ja chciałbym przypomnieć drużynie ostatnie wybory, ilość członków klubu i liczbę piłkarzy uprawnionych do głosowania. I wyjdzie kto kogo popierał i kto kogo wybierał. Dziś chcecie wyprzeć się swoich wyborów i przerzucić wstyd na klub z ponad 80-cio letnią tradycją, który przez kilka lat dawał wam byt na bardzo wysokim poziomie.
Mam w ręku papiery, które pokazują jak w naszym klubie traktowało się dotację na młodzież i jak dzięki temu wy mogliście mieć coraz lepiej. Wszystko na I drużynę, bo miał być wynik. A tak naprawdę jedyny wynik jaki był, to zaraz na początku awans do III ligi i to też nie jakiś w cuglach, tylko do końca trzeba było drżeć, żeby nie spaść na 2 miejsce. Poza tym kupę dobrych pojedynczych wyników, a w najważniejszym momencie zawsze w dupę. W klubie, w którym w ostatnich latach, na 4 poziomie rozgrywkowym budżet prawie że ocierał się o milion złotych rocznie.
Podobno do końca chcecie sobie protestować. Wasz decyzja i wasze prawo. Wiedzcie jednak, że jakby wszyscy tak w Polsce podchodzili do swoich klubów, to pół meczów zaczynało by się z opóźnieniem. Wiedzcie też, że kibice nie będą się spokojnie i z boku przyglądać jak ich klub jest ośmieszany. Możemy wszyscy zachować się jak dorośli ludzie, a za miesiąc podać sobie ręce i życzyć powodzenia. Ale można też w ciągu jednej chwili spierdolić te kilka niezłych lat i zjechać od bohatera do zera.
Jeszcze raz dziękujemy za ten Kraków. Jeszcze wiele osób próbuje udawać, że w klubie w ostatnich latach było cacy. Ale wielu już przejrzało na oczy i zrozumiało, że albo będą zmiany albo nie będzie nic. Bo dziś nie ma już prawie nic. Pozostali kibice.


1 komentarz:

  1. Z tym biciem się z Tomasovią o awans to nie tak do końca, bo mieli 10 pkt przewagi, której nie oddawali, a w bezpośrednim meczu na wiosnę był srogi wpierdol 0–5.

    OdpowiedzUsuń