wtorek, 2 czerwca 2015

Dojenie Granatu...

Pytacie mnie ostatnio bardzo często, dlaczego jest tak źle, skoro dopiero co, było tak dobrze? Jak to jest możliwe, żeby z klubu, który wszem i wobec ogłaszał wielkie aspiracje, z dnia na zeszło powietrze, a budżet skurczył się z prawie miliona złotych do kwoty bliskiej zeru? Mówicie, że przecież to niemożliwe, że tak się nie da. Okazuje się jednak, że w Granacie działali tacy spece, że niemożliwe stało się możliwe. Zapraszam do czytania.


Zadałem sobie trochę trudu i zacząłem dopytywać o wydatki Granatu w ostatnich latach. Oczywiście w klubie mógłbym prosić i się nigdy nie doprosić. Dowiadywałem się, pytałem o dotacje miejskie, sponsorskie, co, jak, gdzie i kiedy. Okazało się, że najłatwiej jest poprosić o informację publiczną z Urzędu Miasta czyli jak Granat rozliczał się z tych pieniędzy. A rozliczał się jak najbardziej zgodnie z prawem, wszystko wygląda jak najbardziej w porządku. Nie można nic tutaj zarzucić od strony prawnej.
Szkoda tylko, że w miarę zagłębiania się w dokumenty, z minuty na minutę okazywało się, że z duchem sportu i szkoleniem młodzieży miało to bardzo niewiele wspólnego.

Zacznijmy od początku 2010 roku. Nie było wyników, są wyniki. Sponsor się mało angażował, zaczął bardziej. Miasto mało dawało, naraz zaczęło dawać więcej. Znalazły się pieniądze na stypendia, dotacja miejska z roku na rok była coraz wyższa.
W niedługim czasie okazuje się, że są jednak osoby, które nie bardzo do tego towarzystwa pasują, co więcej ośmielają się osiągać jakieś sukcesy. Szybka piłka i w imię szeroko pojętych oszczędności likwiduje się drużynę kobiecą jak i rezerwy. Osiągnięto jakieś śmieszne oszczędności, ale coraz więcej faktów wskazuje na to, że działania te nie tylko godziły w rozwój i przyszłość Granatu, ale przede wszystkim miały na celu pozbycia się z klubu Seweryna Dejworka.
Nie mam tu zamiaru rozpisywać się o Sewerynie, można go lubić czy też nie, ale jeden fakt jest niezaprzeczalny. Czego się w ostatnich latach dotknął, to odnosił sukces. Pozostaje jedynym trenerem w ostatnich kilkunastu latach, który zrobił awans na boisku gdy w klubie nie było praktycznie niczego, a drużyna była skazywana raczej na pożarcie niż na sukces. Do tego zebranie chłopaków do rezerw, szybki awans klasę wyżej, a później walka o kolejny, ale tutaj już na przeszkodzie stanęły najniższe instynkty jego oponentów. O sukcesach drużyny kobiecej nie ma nawet co wspominać, bo dzisiaj takie sekcje istnieją w o wiele mniejszych ośrodkach piłkarskich, a w Skarżysku trzeba było wszystko rozgonić i zniszczyć.

Wielokrotnie słyszeliśmy z ust poprzedniego czy też obecnego prezesa, że dotacja z miasta to tak naprawdę pieniądze nie do ruszenia, że to na szkolenie młodzieży i takie tam. Naprawdę? A gdzież tam. A co to znaczy: nie da się?

Mamy rok 2012. Z miasta dostajemy 192400 zł.
Pracuje u nas dziewięciu trenerów, a każdy z nich zarabia 12701 zł rocznie. Nie ma kokosów, ale jest godne tysiąc złotych na miesiąc. Zresztą i tak bodajże dla prawie każdego z nich, a może i dla każdego, była to praca dodatkowa. Nie zdołałem ustalić, czy istniała już wtedy u nas funkcja koordynatora, ale jeśli nawet, to albo kryła się w jednym z tych dwunastu tysięcy albo była opłacana z pieniędzy Wtórpolu.

Ciekawe wydatki to magazynier, księgowa i kierownik klubu.
Kierownika w zasadzie mógłbym pominąć, bo kwota, którą zarobił pokrywa się z tą, która jest po stronie środków własnych, ale tutaj wychodzi jak na dłoni, jak bardzo opinia kibicowska była tutaj wprowadzana w błąd.
Jak wiecie miałem swego czasu konflikt z kierownictwem, kilka osób mnie wtedy wspierało, daliśmy nawet postulat, żeby podziękować panu kierownikowi za tyle lat spędzonych w Granacie i przyuczać kogoś młodszego. Klub zareagował dość nerwowo, a jednym z argumentów, który miał nas przekonać, był taki, że nikt nie przyjdzie tutaj pracować za 800 zł, bo taką pensję może sobie do emerytury dorobić kierownik. No rzeczywiście 800 zł, to nie były kokosy, na które mógł się ktoś skusić, choć po prawdzie nawet nie próbowano szukać. Tyle tylko, że 16800 dzielone na 12 miesięcy nijak nie dają 800 złotych, a wredny kalkulator za każdym razem pokazuje 1400. Składka na ZUS od emeryta odpada, zdrowotna, o ile jest obligatoryjna, nawet dzisiaj nie wynosi 600 zł.
Magazynier 15120, też emeryt. Więcej niż trener grup młodzieżowych. Brawa dla osoby, która to zatwierdziła. Działała w imieniu skarżyskiej młodzieży i dla jej dobra.
Księgowa też emerytka i też 15120 rocznie, co daje 1260 zł miesięcznie. Nie wiem jak bardzo rozbudowana jest księgowość w Granacie, ale u nas na dwóch sklepach, gdzie jest kilkaset faktur (ponad 600) i kilkunastu pracowników koszty księgowości wahają się między 500, a 600 zł. No, ale Granat było stać dać dwa razy tyle. Miasto dało, Granat miał, a co rusz było słychać o utarczkach rodziców z trenerami i zarządem, bo w grupach młodzieżowych, a to brakowało na komplet strojów, a to na jakieś buty. Klub – wzór, można by powiedzieć. Na papierze zgadzało się wszystko.

Przyszedł rok 2013. W klubie dalszy ciąg oszczędności. Dotacja z miasta to już 210 tysięcy.
Z klubu pozbywają się się najlepszego strzelca w sparingach. Nie ma 15 złotych na jego dojazdy ze Stąporkowa. Wraca, bo ktoś nie zna przepisów. Do dzisiaj nie ma winnego.
W międzyczasie wielu młodych skarżyszczan po studiach zastanawia się czy najlepszym pracodawcą w mieście jest Zeork, a może jednak elektrociepłownia czy Urząd Miasta? Gdzie można liczyć na najlepsze zarobki, na podwyżki rok w rok o choćby ciut więcej niż wynosi inflacja?
Nie wiedzą jak bardzo się mylą. Najlepszym pracodawcą jest Granat.
Kierownik klubu zarabia już 18890 zł rocznie. Ponad 12% podwyżki. Dotacja coraz większa, przecież nas stać. A nie, to chyba nie z dotacji. Kwota zarobków  znowu praktycznie pokrywa się z kwotą przeznaczoną ze środków własnych. Kibicom zamydli się oczy dobrymi wynikami. O 800 zł już dawno nikt nie pamięta.
Z tabeli płac znika dwóch trenerów, a pozostałym proponuje się niecałe 8 tysięcy rocznie czyli niecałe siedem stów na miesiąc. Takimi nakładami mamy szkolić przyszłe kadry mające zasilić pierwszy zespół. Komuś w klubie ewidentnie pomyliła się odwaga z odważnikiem, ale to akurat powiedział Janek Tomaszewski, a nie ja.

Jak przesunąć wydatki z pierwszego zespołu na dotację przeznaczoną na naszą młodzież?
Tęgo musiało być myślane, a efekty tego myślenia zwalą z nóg niejednego czytającego.
W klubie pojawia się funkcja trenera koordynatora z pensją 54 tysiące rocznie czyli ponad 25% przyznanej dotacji. Oczywiście wiadomo, że tą funkcją obarczono pierwszego trenera, jakby miał za mało zadań z pierwszą drużyną. No, ale czego się nie robi dla takiej kwoty.
W ciągu kilku miesięcy nasza młodzież zdobywa wszystkie trofea w województwie, a juniorzy starsi dochodzą do finału ligi mistrzów, gdzie dopiero po rzutach karnych ulegają Barcelonie.

A tak naprawdę już niecały rok później będzie się nas straszyć, że w ramach cięć będzie trzeba zrezygnować z niektórych grup młodzieżowych. Nie inaczej, jak w czwartoligowym klubie przeznacza się kwotę 54 tysiące złotych na trenera koordynatora.

Osoba, która choćby pomyślała o likwidacji jakiejkolwiek grupy młodzieżowej dzisiaj powinna wyjść przed domek klubowy i przeprosić. Oczywiście winnych nie ma i nie będzie.

Rok 2014 to dotacja w kwocie tylko 85 tysięcy złotych i wcale nie jest powiedziane, że ktoś tam się nie kapnął, że magistrat niekoniecznie musi się dokładać do pensji niczym z ekstraklasy.
Jeszcze gdzieś tam przemknęliśmy przez rundę wiosenną z rozpędu, dzięki pieniądzom sponsora, ale od bram II ligi odbiliśmy się z hukiem, a w finale OPP dostaliśmy taki łomot, że co poniektórych do dzisiaj bolą dupy.

Dzisiaj jest jak jest. Nie ma czego ratować i nic uratowane nie będzie. Czeka nas okręgówka i to też nie wiadomo kim będziemy grać. Mówi się, że juniorami, ale nie sądzę, żeby zebrać kilkunastu młodych ludzi i puścić ich na klepiska, gdzie będą narażeni na spotkania bliskiego stopnia z podstarzałymi łamignatami, którzy dorabiają sobie po 200 zł do zapomogi socjalnej, a na treningi przychodzą raz w tygodniu i to tylko po to, żeby się najebać w szerszym gronie. Szczerze wątpię czy pozwoli na to trener, czy pozwolą na to rodzice.

Skończyła się pewna epoka. Była to epoka fajnych wyników, ale jednocześnie epoka rządów ludzi nie umiejących myśleć przyszłościowo. Nie było spójnej polityki wydawania pieniędzy, wiele wydatków było nieprzemyślanych, a wiele pensji przepłacanych. Jak na jednym ze spotkań zauważył Ignacy Łyżwa, przez te kilka lat w klubie, ani razu nie zebrała się nawet komisja rewizyjna.
Dlatego, jak to mówią, z wysokiego konia spada się najboleśniej, chociaż, tutaj bardziej można mówić o upadku z krowy. Bo dla niektórych Granat nie był klubem, nie był częścią serducha, ale stał się dojną krową, którą należy doić, aż nie padnie.

Dziękuję za te ostatnie kilka dobrych lat. Dziękuję ludziom pracującym w klubie, nawet tym przepłacanym. Dawali to brali – tak jest zbudowany ten świat. Dlatego większe mam pretensje do tych, co rządzili i dawali.
Dziękuję piłkarzom. Bywały lepsze chwile i gorsze. Byliście jak armia zaciężna. Dopóki płacili – dawaliście z siebie wszystko. Przestali płacić – wszystko się rozwaliło. Niepotrzebne były te protesty. Dziś już wiecie, że nic tym nie wywalczyliście i nie wywalczycie. Też byliście przepłacani jak na ten poziom ligowy, ale jak wyżej. Dawali to braliście. I dawaliście dużo w zamian.
Mógłbym napisać, że będę przyglądał się jak będzie wyglądała dalsza przygoda z piłką dla co niektórych. Ale szczerze – mam to w dupie. Możecie iść ligę wyżej, zostać w trzeciej albo i z ambitnym zacięciem iść ligę niżej. Nic mi do tego. Ja zostaję przy Granacie bo dla mnie liczy się tylko Granat.

Czego oczekuję od władz klubu? Tylko tego, że zostanie zwołany zjazd sprawozdawczo – wyborczy, a komisja rewizyjna w końcu się zbierze, dokona oceny ostatnich lat funkcjonowania klubu i w sposób przejrzysty przekaże efekty swoich prac wszystkim zainteresowanym.

Nie będę się żegnał z czytelnikami, bo jeszcze nie podjąłem decyzji o przyszłości tego bloga. Być może pozostanie jako miejsce do rozmów o klubie. Ale czy tak będzie? Jeszcze nie wiem. Na dzień dzisiejszy nie widzę zbyt wielu pozytywów w działaniu klubu. Praca jednej czy dwóch osób niewiele zmieni, bo zbyt wiele rzeczy w ostatnich latach zostało zniszczonych. Czy w odzyskaniu przez Granat należnego miejsca na mapie województwa pomogą kibice? Prawdę mówiąc – szczerze wątpię.


Na koniec tylko zdjęcia dokumentów uzyskanych z urzędu miasta, żeby ktoś nie powiedział, że coś sobie zmyśliłem. Nie są to wszystkie, mam jeszcze do odebrania następną serię. Jeśli będzie tam coś ciekawego, z pewnością się z wami podzielę.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz